Witajcie!
Dziś dalsza część moich zmagań z tworzeniem kosmetyków mineralnych. Tym razem o cieniach do powiek... Postanowiłam zrobić prasowane, bo sypkie nie są zbyt wygodne w użyciu... zresztą dziesiątki plastikowych pudełeczek z cieniami mnie nie kręcą ;) wolę funkcjonalną i ładnie wyglądającą paletkę. Swoimi postami chciałabym przekonać Was, że TO NIE JEST TRUDNE. Naprawdę...
Co będzie potrzebne?
Potrzebujemy czysty spirytus, który można kupić w każdym monopolowym, hipermarkecie, praktycznie wszędzie... mała flaszka kosztuje ok. 10 zł. NIE może być salicylowy, bo jest zanieczyszczony i drażniący. Przyda się także pipeta do dozowania alkoholu.
Potrzebna jest gliceryna lub olej, najlepiej jojoba, bo jest olejem niebutwiejącym. W takiej konfiguracji nie będzie miał właściwości pielęgnacyjnych, dlatego wybrałam glicerynę. Ma to na celu zmniejszyć pylistość pigmentu, zapobiec skamienieniu i zwiększyć przyczepność.
Potrzebna też jest pusta paletka na nasze cienie (ja mam z Kolorówki), patyczek lub wykałaczka do mieszania.
Dodatkowo: czysta łyżeczka, ręcznik papierowy, coś do prasowania cieni (ja długo szukałam aż w końcu wpadłam na to, że lakier do paznokci z limitowanej różanej kolekcji Wibo pasuje mi tu idealnie ;) nadaje się też mały lakier Golden Rose, ale trzeba go przesunąć bo jest nieco za mały.
Przyda się także baza do tworzenia cieni, choć ja nie do każdego pigmentu ją dodaje - zależy jak dobrze przyczepia się do powieki, czy kolor nie jest zbyt intensywny.
Z tego powstała moja pierwsza paletka cieni:
Tak wyglądał proces tworzenia paletki dla mojej siostry:
Wsypujemy pigment, oraz odrobinę bazy do tworzenia cieni, po czym dodajemy parę kropel spirytusu.
Dodajemy 2 krople gliceryny... nie więcej bo wyjdzie z tego ciasto.
To pierwszy cień, który robiłam - dałam za dużo gliceryny i niestety zmarnowałam pigment:
Mieszamy porządnie, rozkładamy równomiernie na całej powierzchni...
Przykładamy chusteczkę, a najlepiej chłonny papier kuchenny złożony parę razy, po czym dociskamy go czymś co pasuje do naszego otworu w paletce ;) jeśli macie otwory okrągłe, można dopasować np monetę.
Ponieważ mój kolejny pigment okazał się zbyt złoty, zmieszałam go z pigmentem Atena. Dodałam też dosłownie odrobinkę błękitu ultramarynowego.
Tak prezentuje się gotowa, świeżutka paletka z nowymi cieniami :)
Mój ostatni dzienny makijaż wykonany cieniem pomarańczowym i popielatym z powyższej paletki:
WAŻNE: po wykonaniu takich cieni należy pozostawić je otwarte przynajmniej na 12 h - alkohol musi z nich całkowicie wyparować. Wtedy używanie ich będzie już całkowicie bezpieczne.
Trochę z tym babraniny, ale efekt jest fajny... a satysfakcja ze zrobienia czegoś samemu - bezcenne ;)
Co przemawia za tym, aby zrobić swoje własne cienie?
- mamy OGROMNY wybór kolorów, które na dodatek można ze sobą mieszać i tworzyć nowe odcienie. Będzie tak, jak chcesz!
- Są zdrowe - nie uczulają, w kosmetykach mineralnych można nawet spać. Odkąd ich używam, moja skóra wygląda zdecydowanie lepiej
- Moje cienie są bardzo trwałe, bez użycia bazy w ogóle się nie rolują i nie znikają
Ja zdecydowanie polecam, chociaż wiem, że i tak większość z Was woli kupić gotowce ;)
Zapraszam także do postu o tym JAK ZROBIĆ MINERALNY RÓŻ
Zapraszam także do postu o tym JAK ZROBIĆ MINERALNY RÓŻ