sobota, 31 sierpnia 2013

DIY: Jak zrobić mineralne, prasowane CIENIE DO POWIEK

Witajcie!


Dziś dalsza część moich zmagań z tworzeniem kosmetyków mineralnych. Tym razem o cieniach do powiek... Postanowiłam zrobić prasowane, bo sypkie nie są zbyt wygodne w użyciu... zresztą dziesiątki plastikowych pudełeczek z cieniami mnie nie kręcą ;) wolę funkcjonalną i ładnie wyglądającą paletkę.  Swoimi postami chciałabym przekonać Was, że TO NIE JEST TRUDNE. Naprawdę...



Co będzie potrzebne?


Potrzebujemy czysty spirytus, który można kupić w każdym monopolowym, hipermarkecie, praktycznie wszędzie... mała flaszka kosztuje ok. 10 zł. NIE może być salicylowy, bo jest zanieczyszczony i drażniący. Przyda się także pipeta do dozowania alkoholu.

Potrzebna jest gliceryna lub olej, najlepiej jojoba, bo jest olejem niebutwiejącym. W takiej konfiguracji nie będzie miał właściwości pielęgnacyjnych, dlatego wybrałam glicerynę. Ma to na celu zmniejszyć pylistość pigmentu, zapobiec skamienieniu i zwiększyć przyczepność.

Potrzebna też jest pusta paletka na nasze cienie (ja mam z Kolorówki), patyczek lub wykałaczka do mieszania.

Dodatkowo: czysta łyżeczka, ręcznik papierowy, coś do prasowania cieni (ja długo szukałam aż w końcu wpadłam na to, że lakier do paznokci z limitowanej różanej kolekcji Wibo pasuje mi tu idealnie ;) nadaje się też mały lakier Golden Rose, ale trzeba go przesunąć bo jest nieco za mały.

Przyda się także baza do tworzenia cieni, choć ja nie do każdego pigmentu ją dodaje - zależy jak dobrze przyczepia się do powieki, czy kolor nie jest zbyt intensywny.



Z tego powstała moja pierwsza paletka cieni:


Tak wyglądał proces tworzenia paletki dla mojej siostry:


Wsypujemy pigment, oraz odrobinę bazy do tworzenia cieni, po czym dodajemy parę kropel spirytusu.


Dodajemy 2 krople gliceryny...  nie więcej bo wyjdzie z tego ciasto.

jak zrobić mineralne cienie sprasować prasowane prasowanie cieni minerały kosmetyki

To pierwszy cień, który robiłam - dałam za dużo gliceryny i niestety zmarnowałam pigment:


Mieszamy porządnie, rozkładamy równomiernie na całej powierzchni...
Przykładamy chusteczkę, a najlepiej chłonny papier kuchenny złożony parę razy, po czym dociskamy go czymś co pasuje do naszego otworu w paletce ;) jeśli macie otwory okrągłe, można dopasować np monetę.


Ponieważ mój kolejny pigment okazał się zbyt złoty, zmieszałam go z pigmentem Atena. Dodałam też dosłownie odrobinkę błękitu ultramarynowego.




Tak prezentuje się gotowa, świeżutka paletka z nowymi cieniami :)




Mój ostatni dzienny makijaż wykonany cieniem pomarańczowym i popielatym z powyższej paletki:




WAŻNE: po wykonaniu takich cieni należy pozostawić je otwarte przynajmniej na 12 h - alkohol musi z nich całkowicie wyparować.  Wtedy używanie ich będzie już całkowicie bezpieczne.

Trochę z tym babraniny, ale efekt jest fajny... a satysfakcja ze zrobienia czegoś samemu - bezcenne ;)

Co przemawia za tym, aby zrobić swoje własne cienie?

  • mamy OGROMNY wybór kolorów, które na dodatek można ze sobą mieszać i tworzyć nowe odcienie. Będzie tak, jak chcesz!
  • Są zdrowe - nie uczulają, w kosmetykach mineralnych można nawet spać. Odkąd ich używam, moja skóra wygląda zdecydowanie lepiej
  • Moje cienie są bardzo trwałe, bez użycia bazy w ogóle się nie rolują i nie znikają
Ja zdecydowanie polecam, chociaż wiem, że i tak większość z Was woli kupić gotowce ;)

Zapraszam także do postu o tym JAK ZROBIĆ MINERALNY RÓŻ

środa, 28 sierpnia 2013

DIY: Jak zrobić mineralny RÓŻ

Cześć dziewczyny!

Dziś realizuję zapowiedź odnośnie tworzenia mineralnych kosmetyków. Postanowiłam podzielić go na parę części. Dziś o różach, następnie pojawią się posty o podkładzie i cieniach do powiek.

Więc jak zrobić mineralny róż do policzków?

Co będzie potrzebne?

róż mineralny róże minerały kosmetyki mineralne jak zrobić kolorowka.com

Ja wybrałam w zasadzie najłatwiejszy sposób i kupiłam gotową bazę do tworzenia róży mineralnych. Dodatkowo potrzebujemy kolorowe pigmenty, które nadadzą naszej bazie, czyli późniejszemu różowi, odpowiedni odcień. Potrzebny jest także nieduży woreczek strunowy w którym to wszystko ze sobą pomieszamy.

róż mineralny róże minerały kosmetyki mineralne jak zrobić kolorowka.com

Łyżeczką wsypujemy bazę i wybrany pigment (możemy dać 2 różne), mniej więcej w proporcji 2 porcje bazy : 1 porcja pigmentu

Proporcje oczywiście można dobrać indywidualnie, w zależności od tego jak ciemny chcemy mieć róż. Proponuje dać mniej pigmentu, gdyż zbyt mocno napigmentowany róż będzie trudny w użyciu - za duże ryzyko wymalowania sobie rumieńców jak u ruskiej przekupki na rynku w samym środku zimy :D

Gdy już mamy wszystko w woreczku, zamykamy go pozostawiając w środku odrobinę powietrza. Teraz rozcieramy między dłońmi pigmenty dosyć energicznie.. uważając jednak, by nie pękł woreczek. 

Po około minucie intensywnego rozcierania można wsadzić palec do środka i sprawdzić odcień. Jeśli nie jest odpowiedni, czynność powtarzamy. Gdy udało nam się osiągnąć zamierzony efekt - po prostu przesypujemy zawartość torebki do pojemniczka i od razu możemy się malować ;)

róż mineralny róże minerały kosmetyki mineralne jak zrobić kolorowka.com

Tak wyglądają moje pierwsze róże. Odcień tego po lewej jest nieco przekłamany. Jest bardzo chłodny, lekko wpada we fiolet, ale nie jest aż tak trupi ;) 

Ten po prawej najpierw był za chłodny, później dodałam do niego czerwieni chromowej, aby ocielić... i dałam jej za dużo - kolor wyszedł zbyt ceglasty :/

róż mineralny róże minerały pigmenty kosmetyki mineralne jak zrobić kolorowka.com

To są tlenki, które mają magiczną moc zmieniania barwy. Ocieplają, ochładzają...
  • zieleń chromowa - gasi odcienie czerwone, pozwoli przesunąć barwę w kierunku odcieni oliwkowych;
  • żółcień żelazowa - pozwoli łagodnie przechylić barwę w kierunku tonacji żółtej;
  • błękit ultramarynowy - gasi odcienie pomarańczowe, pozwoli znacznie ochłodzić barwę bez przyciemnienia go;
  • czerwień żelazowa - pozwoli ocieplić i przechylić kolor w kierunku barw ciepłych.
Pomyślałam więc, że skoro przedawkowałam czerwień żelazową i róż wyszedł zbyt ceglasty, to teraz mogę do ochłodzić błękitem ultramarynowym....

róż mineralny róże minerały pigmenty kosmetyki mineralne jak zrobić kolorowka.com

Przesypałam więc zawartość różu do torebki strunowej i dodałam odrobinę błękitu.

róż mineralny róże minerały pigmenty kosmetyki mineralne jak zrobić kolorowka.com

W konsekwencji dodawałam go parę razy w takiej ilości jak widać na zdjęciu.

UWAGA! Każdy tlenek i pigment trzeba dokładnie rozetrzeć w woreczku, lub utrzeć w moździerzu. Jeśli tego nie zrobimy, mogą zostać grudki, które po roztarciu na skórze zmienią nas np. w smerfetkę.

róż mineralny róże minerały pigmenty kosmetyki mineralne jak zrobić kolorowka.com

Tak wyglądają wszystkie moje róże + jeden bronzer.

2 róże na dole: ten po prawej postał z tego po lewej. Wyraźnie widać jak błękit ultramarynowy ochłodził odcień różu.

Bronzer wykonany z tlenku pastelowego - tego samego, którego używam do tworzenia podkładu, tyle że tutaj dodałam go więcej.
róż mineralny róże minerały pigmenty kosmetyki mineralne jak zrobić kolorowka.com

I mały swatche:

róż mineralny róże minerały pigmenty kosmetyki mineralne jak zrobić kolorowka.com

Ciężko było mi uchwycić te kolory... w każdym razie każdy z nich pięknie komponuje się z moją bladą skórą w chłodnym odcieniu.

róż mineralny róże minerały pigmenty kosmetyki mineralne jak zrobić kolorowka.com

Na prawdę nie jest to trudne, a można utworzyć sobie idealnie dobrane kolorystycznie kosmetyki. Zawsze można zmienić ich odcień, gdy nam się znudzą... Kolorowymi tlenkami można zmienić odcień każdego, nawet kupionego w drogerii kosmetyku. 

MAGIA, mówię Wam... :)

Jeśli chciałybyście się pobawić, wszystkie pigmenty można kupić w sklepie www.kolorowka.com

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Glinka Ghassoul, kolejne marokańskie cudo + małe podsumowanie 3 miesięcy bloga!

Witajcie! 

Wiem, że obiecałam Wam post na temat minerałów, ale w ostatnim czasie miałam mało czasu, brakuje mi paru zdjęć.. Poza tym chciałam pokazać Wam od razu makijaż wykonany kosmetykami mineralnymi, które stworzyłam, ale dziś rano obudziłam się ze spuchniętą powieką, chyba dopadł mnie jęczmień. Postaram się dodać notkę jak najszybciej :)

Dziś mija 3 miesiące odkąd prowadzę ten blog. Przez ten czas dodałam 50 postów, pod którymi zostawiono 939 komentarzy! Blog został odwiedzony 6 288 razy, 103 osoby go zaobserwowały. Nie spodziewałam się takich efektów w tak krótkim czasie. Jest mi baaaardzo miło z tego powodu!! Widzę, że jest sens pisać, że jest dla kogo... Bardzo się cieszę, że jesteście ze mną :)

Teraz przejdźmy do notki właściwej... :)

Jakiś czas temu pisałam o marokańskim rytuale Hammam. Tam właśnie wykorzystywana jest między innymi glinka Ghassoul. Ja zdecydowałam się napisać o niej odrębną recenzję.

Źródło: artetsaveurdumaroc.com
Teoria:

Glinka Ghassoul (zwana też Rhassoul), w bezpśrednim tłumaczeniu znaczy "ta która czyści". Jest wydobywana z wnętrza Ziemi, ze złoża w Maroku. Jest to produkt w 100% naturalny i ekologiczny

Glinka delikatnie się pieni, dzięki czemu można jej używać do mycia twarzy czy włosów. Jest bogatym źródłem mikroelementów, a głównie krzemu. Polecana jest do pielęgnacji każdej cery, ale w szczególności tłustej i zanieczyszczonej.

Badania przeprowadzone przez dwa niezależne laboratoria amerykańskie (International Research Services Inc. i Structure Probe Inc.) wykazały następujące właściwości glinki Ghassoul®: 
redukuje suchość (79%), łuszczenie skóry (41%) i oczyszcza skórę (68%). Poprawia elastyczność / jędrność (24%), strukturę / teksturę skóry (106%).

Produkt można kupić w różnych sklepach internetowych, najczęściej na wagę. 100 g maski w formie sypkiej kosztuje średnio 12 zł.

Skład glinki: (Moroccan Lava Clay) to 55-65% krzemionka (SiO2), <21% magnez (MgO), <5% Aluminium (Al203) oraz Soda, Potas, Tytan. Ph glinki waha się w granicach 6.0 – 9.0 w temperaturze 20°C. 


Jak używać:

Możliwości jest wiele. Najprostszy sposób to rozrobić glinkę z ciepłą wodą, lub hydrolatem mniej więcej w proporcji 1:2. Tak by miała konsystencję gęstej papki. Należy ją nałożyć na twarz dosyć grubą warstwą i pozostawić na 15 - 20 min.

Co cery bardzo suchej można dodać dowolny olej, np arganowy, alantoinę, zestaw witamin... co tylko wpadnie Wam do głowy. Proponuję rozrabiać ją na ciepło, inaczej powstają grudki i ogólnie ciężej ją rozrobić.


Co przemawia na jej korzyść?
  • NATURALNA - nie ma konserwantów ani innych szkodliwych sztuczności
  • DZIAŁA - już po pierwszym użyciu widać efekt. Skóra jest miękka, gładka, ma równomierny koloryt, pory są mniej widoczne. Przy regularnym używaniu można zaobserwować zmniejszenie ilości zaskórników. Szybciej goją się ranki. Świetnie radzi sobie z Atopowym Zapaleniem Skóry - zmiana zapalna była po niej bordowa i swędząca, co było przyczyną przenikania dużej ilości substancji. Pół godziny później złuszczyła się chora skóra, odsłaniając zdrową, jaśniejszą i gładszą. Glinka zdecydowanie przyspiesza gojenie chorobowych zmian zapalnych skóry.
  • UNIWERSALNA - można stosować ją jako maseczkę, można nią myć twarz, podobno także włosy, choć tego jeszcze nie próbowałam. Przede wszystkim można dowolnie ją modyfikować dodając inne naturalne dobroci dla skóry. Nadaje się do każdego typu cery, także wrażliwej
  • WYDAJNA - na twarz wystarczy 1 łyżeczka. Wychodzi taniej niż każda gotowa maseczka z drogerii
  • ŁATWA W PRZYGOTOWANIU - rozrobienie takiej glinki zajmuje dosłownie 3 minuty, a dzięki temu nie nakładamy sobie na twarz kolejnej porcji chemikaliów 
Do czego się przyczepić?
  • ciężko się ją zmywa - ślizga się i trzeba poświęcić na to trochę czasu, najlepiej zaopatrzyć się w specjalną gąbeczkę lub ściereczkę do twarzy (polecam szmatkę muślinową).
  • można kupić ją głównie w Internecie, ale jest w asortymencie chyba każdego sklepu z naturalnymi kosmetykami

Jedna ważna informacja - nie powinno się dopuszczać do tego, aby glinka zasychała na twarzy tworząc suchą skorupę, ponieważ może to za mocno ściągać i podrażniać skórę, zwłaszcza jeśli mamy wrażliwą. Gdy maseczka zaczyna wysychać, najlepiej spryskać ją wodą termalną, hydrolatem, lub nawet zwykłą wodą. Można także przyłożyć mokrą dłoń. To tyczy się wszystkich maseczek. Często widzę, że na innych blogach dziewczyny mają zdjęcie z maseczką wyschniętą na skorupę i aż mnie w dołku ściska... ja nie polecam tak robić.

Miałyście do czynienia z naturalnymi maseczkami? :)

piątek, 23 sierpnia 2013

Zapowiedź: Zabawa z minerałami! Czyli jak zrobić podkład, róż i cienie do powiek.

Dziś w końcu zmobilizowałam się do tworzenia różu, podkładu i cieni mineralnych... Jak może pamiętacie jakiś czas temu zrobiłam spore zakupy w sklepie kolorowka.com 

Narobiłam się przy tym tak, że nie chce mi się już za wiele pisać... więc stwierdziłam, że zrobię zapowiedź, a co! Za jakiś czas, być może jutro, możecie się spodziewać fotorelacji z robienia tych oto specyfików:


Podkład i róż dla siostry, choć sobie skubnę co nieco ;)  


Cienie póki co zrobiłam dla siebie, bo nie wiedziałam jak mi to wyjdzie... jutro czeka mnie jeszcze tworzenie i prasowanie cieni dla mojej siostry. Będą to kolory stonowane, do naturalnego makijażu dziennego - siostra nie lubi tak eksperymentować z kolorami jak ja. Zresztą... jest sporo starsza, a to też nie jest bez znaczenia.

Jeśli chodzi o róż to jest to zaróżowiony, chłodny nudziak. Na zdjęciu wyszedł nieco ciemniejszy niż jest w rzeczywistości.

Zdradzę Wam, że podkładem i różem jestem w tej chwili wymalowana i jestem zachwycona :) podkład wyszedł mi lepszy, niż ten który jakiś czas temu robiłam sobie.
Cieniami się nie malowałam jeszcze, muszę dla pewności poczekać do jutra, żeby alkohol całkowicie z nich wyparował :)

PS. Za 3 dni miną 3 miesiące odkąd prowadzę blog... może jednak uda się podsumować ten czas z setką obserwatorów... jak myślicie? :)

czwartek, 22 sierpnia 2013

HIT zmywaczowy

Myślę, że większość z Was już go bardzo dobrze zna... Migdałowy zmywacz Isany stał się
hitem wielu blogerek... a co ja o nim myślę? 



Jest to zmywacz na bazie acetonu... przyjęło się, że aceton wysusza paznokcie i powinno się stosować zmywacze bezacetonowe. 

To jest teoria. Ja jednak wielokrotnie trafiałam na zmywacze bezacetonowe, które nie dość, że kiepsko radziły sobie ze zmywaniem lakieru, to jeszcze koszmarnie wysuszały paznokcie. Ten jest z acetonem, a nie robi moim paznokciom nic złego!

Warto wziąć pod uwagę fakt, że zmywacz, który dobrze rozpuszcza lakier, ma krótszy kontakt z paznokciami. Wystarczy go przyłożyć, przetrzeć i już. Miewałam już zmywacze, które do zmycia lakieru potrzebowały całkiem mokrego wacika przyklejonego na minutę do palca... Więc można się zastanowić, która opcja jest dla paznokci zdrowsza? Ja obstawiam tą szybszą - szybko zmyjemy, umyjemy ręce i po problemie.
Podsumowując:
  • świetnie zmywa każdy lakier, nawet grubą warstwę brokatowego
  • jest wydajny, wystarczy odrobina wylana na wacik
  • nie śmierdzi, oczywiście biorąc pod uwagę możliwości zmywacza
  • nie rozmazuje lakieru po palcu, więc nie da się zafarbować skórek
  • nie zauważyłam niszczenia paznokci... choć pewnie do końca obojętny dla nich nie jest
  • jest tani i łatwo dostępny - 3 zł/125 ml i 6 zł/250 ml - do kupienia w każdym Rossmanie
  • szkoda, że nie ma opakowania z taką specjalną pompką - malutki minusik.
To już jest moje ente opakowanie i na tym pewnie się nie skończy... choć mam w planach zdradzić go ze zmywaczem Biedronkowym ;) zobaczymy, czy nie będę żałować.

Miałyście go? Polubiłyście? :)

wtorek, 20 sierpnia 2013

Włosowy wybawca: Maska Serical al Latte

Tą maskę kupiłam już dawno dawno temu. Używałam ją prawie 4 miesiące jako odżywki po każdym myciu, a włosy były zadbane. Jednak patrząc do wielkiego słoja załamałam ręce - działanie świetne, ale końca nie widać i najnormalniej w świecie zaczęła mi się nudzić. Postawiłam ją na półkę i zabrałam się za inne odżywki. Niestety inne specyfiki nie poradziły sobie z moimi włosami. W efekcie stały się sianowate, łamliwe, nieprzyjemne.... dlatego ostatnio wróciłam do al latte z podkulonym ogonem.


Skład nie jest jakiś imponujący, bo niestety proteiny mleczne są za perfumem... a to oznacza, że nie jest ich za dużo.


Aqua (woda), Cetearyl Alcohol (emolient, emulgator), Cetrimonium Chloride (konserwant, antystatyk), Dipamytoylethyl Hydroxyethylomonium Methosulfate (antystatyk), Parfum (zapach), Benzyl Alcohol (zapach, konserwant), Citric Acid (regulator pH), PEG-5 Cocomonium Methosulfate (antystatyk), Methylchloroisothiazolinone (konserwant), Sodium Glutamate (subst. kondycjonująca), Hydrolyzed Milk Protein (proteiny mleczne), Hydroxypropyltrimonium Hydrolyzed Casein (antystatyk, substancja kondycjonująca), Methylisothiazolinone (konserwant), Sodium Cocoyl Glutamate (subt. myjąca), Methylisothiazolinone (konserwant), Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride (antystatyk, subst. kondycjonująca).



POLECAM tą maskę, ponieważ:
  • nawilża i wygładza włosy
  • nie obciąża, a nakładam ją czasami nawet na skórę głowy. Ją też ładnie nawilża i koi.
  • ładny, budyniowy zapach... nie jest chemiczny, mdły ani duszący. Jest delikatnie wyczuwalny na włosach.
  • świetna do wzbogacania jej półproduktami - ja lubię dodawać do niej aloes zatężony x 10, mleczko pszczele, witaminy all in one, hydrolizowane białka jedwabiu, ekstrakt z soku truskawki. Wtedy jej działanie jest jeszcze wspanialsze, aczkolwiek sama działa dobrze. Dodatki traktuję jako urozmaicenie.
  • wspomaga olejowanie włosów - łyżkę maski mieszam z łyżką oleju (najczęściej lnianym, migdałowym lub specjalnym do włosów). Maska emulguje olej dzięki czemu lepiej wchłaniają się wszystkie substancje z oleju, łatwiej jest to wszystko rozprowadzić na włosach i później zmyć.
  • wygodne opakowanie z którego łatwo ją wydostać i wykorzystać do ostatniej kropelki
  • tania - ja kupiłam ją za ok. 10 zł na allegro, a jest jej LITR!

Małe "ale":
  • nie zauważyłam różnicy przy trzymaniu samej maski minutę czy godzinę. efekt jest ten sam
  • Minusem może być dostępność, bo można ją kupić głównie za pośrednictwem Internetu.... i w drogerii Habe, ale u mnie w mieście niestety jej nie ma.
Myślę, że do średnio zniszczonych włosów będzie dobra w wersji solo. Przy bardzo zniszczonych polecam stosować ją doraźnie i wytrwale jak odżywkę, od czasu do czasu wzbogacić jakimiś wartościowymi składnikami dodatkowo, a najlepiej dodać oleju i zapewnić swoim włosom przynajmniej pół godziny relaksu.


Polecam ją, warto wypróbować :)

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Bourjois Healthy Mix - owocowy podkład rozświetlający

Cześć!

Na wstępie zaznaczę, że podkład o którym mowa jest obecnie dostępny w nowej wersji, ale z tego co wiem zmieniło się jedynie opakowanie. Niestety na gorsze...

Takie opakowanie mam ja:

Takie jest obecnie dostępne w sklepach:
Źródło: oficjalna strona Bourjois.pl
Dowiadywałam się odnośnie składu i mimo, że opis producenta się zmienił, wszystko wskazuje na to. że skład jest ten sam.

Aqua, Dimethicone, Cyclopentasiloxane, Butylene Glycol, PEG-10 Dimethicone, Aluminum Starch Octenylsuccinate, Phenoxyethanol, Sodium Chloride, Disteardimonium Hectorite, Disodium Stearoyl GLutamate, Dimethicone Crosspolymer, Tocopheryl Acetate, Alcohol Denat, Parfum (Fragrance), Panthenol, Alcohol, Aluminum Hydroxide, Silica, Propylene Glycol, Sodium Hyaluronate, Glycerin, Pyrus Malus (Apple) Fruit Extract, Cucumis Melo (Melon) Fruit Extract, Zingiber Officinale (Ginger) Root Extract, Prunus Armeniaca (Apricot) Fruit Extract, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Mica, Iron Oxides, Ultramarines, Titanium Dioxide

Z opakowaniem nowej wersji nie miałam do czynienia, ale śmiem twierdzić, że jest o wiele gorsze. 
  • Stara wersja miała plastikowe, lekkie opakowanie próżniowe. Pompka się nie zacinała, podkład można wydobyć do końca i z pewnością dłużej zachowuje świeżość.
  • Nowa wersja ma butelkę szklaną i pompkę z "wężykiem". 
Nie wiem czemu producent podjął taki krok... moim zdaniem produkt dużo stracił.

Wiadomo, najważniejsze jest działanie, a więc...

Dobry, bo:
  • duży wybór kolorów, a przede wszystkim są jasne kolory w chłodnym odcieniu - ja jestem blada i mam chłodną karnację, dlatego ciężko jest mi kupić odpowiedni kolor podkładu płynnego. Najczęściej najjaśniejsze są dla mnie za ciemne i za żółte... tu o dziwo mam drugi pod względem jasności, czyli nr 51 light vanilla. Pierwszy podkład, który pasuje idealnie.
  • pięknie rozświetla cerę nie dając przy tym efektu tłustości, tylko prawdziwy świeży glow. Ja nie jestem fanką matu na twarzy, bo skóra wygląda wtedy na szarą, brzydką... po prostu jak kapeć ;) Tutaj efekt jest wspaniały, ale nie mam jakiś mega problemów z przetłuszczam się cery.
  • nie zapycha - mimo, że mam cerę ustabilizowaną pod względem wytwarzania sebum, to jednak dalej pozostaje mieszana i niektóre specyfiki potrafią mi zrobić niezłe kuku (np Revlon Colorstay :/). Tutaj nic złego pod tym względem się nie działo.
  • przyjemnie i bezproblemowo się go nakłada zarówno palcami jak i pędzlem nie ma mowy o żadnych smugach
  • pięknie pachnie owocami - mi zapach bardzo się podoba, dlatego zaliczam go do plusów, ale wiadomo, że nie każdy to lubi... poza tym perfum wysoko w składzie raczej zdrowy dla skóry nie jest
  • średnie krycie - powiedziałabym, że standardowe, jak w większości podkładów... dla mnie wystarczające, ale przy większych problemach będzie potrzebny korektor
Niedobry, bo:
  • zawiera alkohol denat dosyć wysoko w składzie, a jak wiadomo niszczy on lipidy w skórze, zaburza gospodarkę wodną i co za tym idzie przyczynia się do szybszego starzenia
  • potrafi podkreślać suche skórki, co pewnie jest zasługą właśnie powyższego alkoholu
  • szybko znika z twarzy... po paru godzinach już wiele z niego nie zostaje :( całe szczęście (w nieszczęściu), że chociaż ściera się równomiernie, a nie plackami
  • drogi, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego trwałość. Kosztuje około 60 zł, ja kupiłam go za 30 zł w promocji, ale i tak nie jest wart tej ceny
Podsumowując: nie ma tragedii, ale ja drugi raz bym go nie kupiła.
Tym bardziej, że bardzo polubiłam się z czystymi minerałami ;)

niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdawajkowe zmagania

Witajcie! 

Postanowiłam wziąć udział w konkursie na blogu Rozdawajka, prowadzonego przez właścicielkę sklepu naturica.pl. Idea tego bloga bardzo mi się podoba i może w końcu uda się wygrać :)

Link do konkursu: KLIK

Pytanie konkursowe brzmi:

"Jaki 1 produkt z oferty Naturica zabrałabyś ze sobą na bezludną wyspę i dlaczego?"

Przyznam, że dosyć długo się nad tym zastanawiałam. Przetrzepałam całą stronę sklepu (a dużo tam tego!) i doznałam olśnienia...

Otóż na bezludną wyspę zabrałabym ze sobą olej kokosowy! Dlaczego? Otóż świetnie nawilża i natłuszcza moją skórę - zarówno ciała jak i twarzy. Przyznaję, że do włosów go nie używałam, ale przypuszczam, że i tutaj by się spisał. Olej kokosowy nie podrażnia skóry, wręcz ją koi i pozostawia niewiarygodnie miękką. Tworzy warstewkę na skórze, chroniąc przed szkodliwymi czynnikami, jak wiatr, słońce... czy słona woda. Świetnie sprawdza się do demakijażu dla takich wrażliwców jak ja (chociaż nie sądzę żebym malowała się na bezludnej wyspie :D). Zawiera także naturalny filtr przeciwsłoneczny, co z pewnością byłoby pomocne przy wyspiarskich warunkach ;) 

W skrócie: olej kokosowy jest dobry na wszystko.
źródło: naturica.pl
A Wy co wybrałybyście dla siebie? :)

piątek, 16 sierpnia 2013

50 faktów o mnie

Nie wiem czy kogoś to interesuje, ale ja lubię czytać ten tag u innych, więc postanowiłam napisać Wam trochę o sobie ;)
  1. Jestem „rodzynkiem” w rodzinie – mam dwie sporo starsze siostry (o 11 i 13 lat)
  2. Mam w dowodzie 2 imiona: Katarzyna Magdalena, co nie mieści mi się w żadną rubrykę.
  3. Od ponad 6 lat jestem w związku
  4. Z podróży zagranicznych byłam tylko parę razy w Londynie (i niestety nic poza tym)
  5. Prawdopodobnie najdalej za rok (w pewnie dużo wcześniej) wyjadę na stałe do Anglii
  6. Kocham zwierzęta – mam w domu kota i królika. Miałam jeszcze szczura i psa, ale oba pochowałam rok temu
  7. Wraz z chłopakiem postanowiliśmy w przyszłości kupić psa rasy Buldog Francuski
  8. Łatwo wzruszam się na filmach
  9. Lubię horrory, ale boje się je oglądać
  10. Uwielbiam Brytyjskie poczucie humoru
  11. Totalnie nie interesuje się polityką (szkoda mi na to nerwów)
  12. Brakuje mi cierpliwości, wszystko chciałabym mieć od razu
  13. Jeśli mam do wyboru parę rzeczy w różnych kolorach – nigdy nie mogę się zdecydować
  14. W moim pokoju panuje wieczny bałagan, bo nie chce mi się odnosić wszystkiego na miejsce (zazwyczaj wszędzie walają się kosmetyki)
  15. Mam w pokoju telewizor, którego w ogóle nie oglądam
  16. Nienawidzę hałasu (momentalnie jestem rozdrażniona)
  17. Od 15 roku życia farbowałam włosy (w sumie koło 8 lat). Przeszłam przez chyba wszystkie kolory – brąz, burgund, czerwone, pomarańczowe, fioletowe, czarne, blond… a od prawie roku hoduję naturalne, czyli w kolorze mysiego blondu. Największą porażką był czarny i rudy, bo w ogóle mi nie pasują.
  18. W gimnazjum i do połowy liceum byłam metalówą w glanach i włosach do połowy pleców (najdłużej w krwisto czerwonych)
  19. Kiedyś słuchałam tylko ciężkiego metalu, a dziś w każdym gatunku muzyki znajdę coś dla siebie.
  20. Gdy słyszę w radiu piosenkę z refrenem „bum bum bum bum”, myślę, że świat się uwstecznia (teraz często taka leci)
  21. Nie znoszę hipokrytów, którzy mówią „rób tak”, a sami robią zupełnie coś innego
  22. Często żartuję sama z siebie, żeby rozruszać towarzystwo
  23. Kiedyś byłam zamkniętym w sobie, stroniącym od ludzi, małomównym introwertykiem. Na szczęście dziś potrafię normalnie funkcjonować w towarzystwie
  24. Przez parę miesięcy uczyłam się na kierunku „grafika komputerowa”, ale wymiękłam, gdy zaczęły się przedmioty związane z matematyką
  25. Żałuje, że nie umiem grać na żadnym instrumencie
  26. Kiedyś pięknie śpiewałam, ale zaniedbałam sprawę i dziś już mi nie wychodzi
  27. Chciałam zostać wegetarianką, ale za bardzo lubię jeść mięso
  28. Kiedyś chciałam zostać psychologiem, a później stwierdziłam, że dostałabym kota słuchając całymi dniami opowiadań w stylu „dlaczego ja?”
  29. Jestem krytycznie nastawiona w stosunku do siebie
  30. Jestem straszną panikarą (m. in. dlatego nigdy nie zrobię prawa jazdy)
  31. Nie pochodzę z katolickiej rodziny, dlatego nie miałam komunii, bierzmowania ani nie będę miała ślubu kościelnego
  32. Nie podążam za modą, zawsze mam własny styl
  33. Nie chodzę na obcasach – wolę wygodne buty
  34. Stanowczo za bardzo lubię słodycze
  35. Nie potrafię ukrywać emocji, wszystko po mnie widać
  36. Nie znoszę smaku i zapachu kawy
  37. Wyznaje zasadę „nie ufaj nikomu”
  38. Kiepsko wspominam czasy liceum
  39. W szkole nienawidziłam j. polskiego, a głównie interpretowania wierszy. Nigdy nie wiedziałam, co autor miał na myśli.
  40. Boje się wszystkich dużych zwierząt (zarówno dużych psów jak i np. krowy)
  41. Panicznie boje się robali (głównie latających)
  42. Mam skłonności do wyolbrzymiania
  43. Nienawidzę papierosów i ich smrodu
  44. Nie gram w gry komputerowe, bo kompletnie mnie to nie rajcuje
  45. Nie potrafię zrobić sobie żadnej fryzury za wyjątkiem kitki
  46. Nie lubię wszystkiego, co kwaśne i gorzkie
  47. Nigdy nie miałam nic złamanego
  48. Od urodzenia mieszkam w tym samym domu
  49. Śmierć i cierpienie zwierząt wzrusza mnie o wiele bardziej niż ludzi
  50. Najlepiej funkcjonuje w nocy
Przy okazji wstawiam zdjęcia z różnych okresów swojego życia - niektóre z nich mają nawet 7 lat. Ogólnie nie mam zbyt wiele zdjęć. Te które teraz pokażę mam poupychane na różnych serwerach, dlatego przetrwały. Niestety nie udało mi się znaleźć foty w blond włosach - ogólnie nie lubię siebie na zdjęciach i nie pozwalam sobie ich robić.