poniedziałek, 30 września 2013

Efekt GIGANTIC VOLUME na moich rzęsach!

1,5 miesiąca temu pisałam Wam, że kupiłam parę kosmetyków z Biedronki. Między innymi kupiłam wtedy tusz do rzęs Gigantic Volume z firmy Eveline. Kosztował mnie 7 zł - kupiłam w ciemno, bez czytania jakichkolwiek recenzji. 
Czy się sprawdził?

Długość, gęstość i kolor rzęs są zakodowane w genach. Jeśli nie jesteś zadowolona z tego, czym obdarzyła Cię natura, możesz to poprawić i uzyskać gigantyczne pogrubienie oraz głębię koloru razem z rewolucyjną mascarą Gigantic Volume.
Dzięki przełomowej formule oraz super szczoteczce Combobrush efekt pogrubienia rzęs będzie widoczny już po pierwszej aplikacji.
Zawarte w tuszu polimery, silikony oraz specjalne woski zapewniają ekstremalną trwałość, a rzęsy stają się mocne, grube i lśniące. 

Czyli ogólnie mówiąc - maskara ma być pogrubiająca.

Zalety:
  • jest bardzo gęsta - takie było moje pierwsze wrażenie
  • szczoteczka moim zdaniem idealna - klasyczna, nie za duża... ja takie lubię najbardziej
  • kolor mocno czarny
  • ładnie podkreśla rzęsy już przy pierwszej warstwie - parę machnięć i już
  • wydłuża i lekko podkręca moje proste jak szpadle rzęsy. Prawdopodobnie dlatego, że jest taka gęsta - zostają w takim stanie jak je wymodelujemy
  • zaskakująco trwała! nie rozpływa się pod wpływem wilgoci, nie kruszy się przez 1,5 miesiąca, a moim zdaniem to dobry wynik! Pierwszy raz po całym dniu wracam do domu z tuszem na rzęsach... żaden tusz z Maybelline, Rimmel, Max Factor... nic nie dawało rady, a ten tani jak barszcz tusz poradził sobie bez problemu
  • mimo trwałości łatwo się go zmywa
  • nie podrażnia oczu, a mam mega wrażliwe
  • rzęsy NIE są po nim sztywne
  • nie powoduje wypadania rzęs, a niestety takie atrakcje nie raz mi się zdarzały
  • taniocha - kupiłam ją za 7 zł w Biedronce, ale nie rozglądałam się jeszcze w innych sklepach\

Wady:

  • skleja rzęsy, jeśli nakłożę kilka warstw
  • średnio pogrubia - miewałam lepsze tusze w tej kategorii, ale z kolei kruszyły się niemiłosiernie już po godzinie
Na koniec parę zdjęć, żeby udokumentować Wam efekt :)

Po lewej jedna warstwa tuszu, po prawej gołe rzęsy.

Po lewej 2 warstwy tuszu, po prawej gołe rzęsy.

Po 2 warstwy tuszu:
Trochę mu odejmuję za to, że skleja rzęsy... choć moje są po prostu długie, ale rzadkie... dlatego to tak wygląda. Zaimponował mi przede wszystkim trwałością.

niedziela, 29 września 2013

Miodek od Oriflame

Dziś o słynnym "miodku" z Oriflame. Tender Care jest znanym produktem i pewnie większość z Was już się z nim zetknęła. Ja mam wersję Karmelową.

Zawiera wyciąg z plastra miodu oraz olejki roślinne. Cudownie koi skórę, przywraca jej miękkość i gładki wygląd. Idealny do pielęgnacji miejsc szczególnie narażonych na wysuszenie i pierzchnięcie. 15 ml


Można go kupić w kilu wariantach: klasycznym, waniliowym, karmelowym, czekoladowym, wiśniowym, czasami migdałowym

petrolatum, caprylic/capric triglyceride, paraffinum liquidum, paraffin, cera alba, acetylated lanolin, cetyl alcohol, butylparaben, bha

W zasadzie nie ma tutaj nic ciekawego poza lanoliną i BHA, co delikatnie rozpuszcza skórę, wygładza ją... poza tym mamy tu parabenowy konserwant, wazelinę, parafinę, emulgator...

Zalety:
  • wielofunkcyjny - sprawdza się w przypadku ust, łokci, dłoni i innych przesuszonych miejsc
  • bardzo ładnie wygładza skórę - najbardziej zszokował mnie moment, gdy z braku innych mazideł posmarowałam nim swoje powieki z AZS - nie podrażnił, a pięknie ukoił skórę, wygładził, przestała swędzieć i łuszczyć się tak mocno.
  • jest sporo wariantów zapachowych, myślę że każdy znajdzie coś dla siebie. Moim zdaniem produkt pachnie przyjemnie.
  • konsystencja - niby tłusta, ale taka przyjemna, gładka, bardziej puszysta niż zbita.
Wady:
  • szybko się go zjada - w przypadku ust nie pozostaje na nich długo, a więc średnio chroni przed warunkami atmosferycznymi
  • dostępność - tylko u konsultantek Oriflame
  • regularna cena - 25 zł / 15 ml !!! Jeśli ktoś chce się skusić, polecam czekać na promocje, wtedy kupimy go nawet za 10 zł. Kupiłam go w takiej właśnie promocji. Za cenę standardową po prostu nie warto.
  • opakowanie - w sumie ładny i poręczny słoiczek, ale totalnie niefunkcjonalny. Ma małą dziurę, jest głęboki - wiadomo, wchodzi pod paznokcie. Jeśli chodzi o kwestię higieny to nie można się czepiać. Wystarczy umyć ręce, a jeśli nie zawsze mamy taką możliwość, stosować go w domu, a na wyjścia wybrać pomadkę.
  • skład - no niestety, wazelina i parafina nie są substancjami odżywczymi, które dogłębniej mogłyby oddziaływać na skórę.
Podsumowując... 
...jest to przyjemny produkt, który zdaje egzamin pod względem działania, a jego niewątpliwą zaletą jest wielofunkcyjność. Nie uważam jednak, żeby był to produkt niezbędny. Można znaleźć inne, które mają nieco lepszy skład niż parafina i wazelina, np. wosk pszczeli, masło shea lub kakaowe jako zmiennik.

sobota, 28 września 2013

TEORIA KOSMETYKI: Przebarwienia i odbarwienia

Kochane, już jakiś czas temu założyłam u góry zakładkę "teoria kosmetyki". Jako, że z wykształcenia jestem kosmetyczką, posiadam sporą wiedzę na temat samej skóry. Widzę, że część z Was myli w swoich postach pojęcia z zakresu dermatologii, czy chociażby technik makijażu... wprowadzając przy tym w błąd swoich czytelników. Postanowiłam więc podzielić się z Wami swoimi informacjami :) Co jakiś czas pojawiać się będzie post na określony temat, który pojawi się później w zakładce "teoria kosmetyki".

No to zaczynamy. Na pierwszy ogień wklejam Wam pracę kontrolną, którą napisałam na 4 semestrze szkoły kosmetycznej. Było to moje zaliczenie z dermatologii i dzięki tej pracy zostałam dopuszczona do jednego z egzaminów.

„PRZEBARWIENIA I ODBARWIENIA” 

Melanina – barwnik występujący w skórze, włosach i tęczówce organizmów żywych, nadający im kolor i chroniący przed promieniowaniem słonecznym. Dzięki zawartości melaniny w skórze ma ona możliwość do zmiany koloru pod wpływem słońca (opalenizna). Niekiedy melanina produkowana jest nierównomiernie, w zbyt małych albo dużych ilościach w skórze. Powoduje to przebarwienia lub odbarwienia skórne, opisane poniżej.

1. Przebarwienia – nadmiar melaniny (hiperpigmentacja)

Zaliczamy do grupy zaburzeń barwnikowych. Są to wykwity w poziomie skóry, są niewyczuwalne w dotyku. Różnią się od otaczającej skóry zabarwieniem. Plamy są w kolorze od jasnobrunatnego, przez wszystkie odcienie aż do czarnego. Wielkość i kształt jest różna. Mogą być umiejscowione wszędzie, najczęściej jednak znajdują się w miejscach odsłoniętych, eksponowanych na słońce. 

Piegi – nie są schorzeniem dermatologicznym, natomiast są ściśle związane z nadmierną produkcją melaniny w skórze. Tendencja do ich występowania jest genetyczna, najczęściej piegi występują u osób rudych z jasną karnacją. Pojawiają się na twarzy najczęściej symetrycznie, głównie na nosie. Są koloru od jasno-brązowego do ciemno-brunatnego. Często obejmują także inne miejsca na ciele. wystawiane na promieniowanie słoneczne takie jak przedramiona, ramiona, dekolt. Powstają na skutek nadmiernej produkcji melaniny i jednoczesnej ekspozycji na promieniowanie słoneczne. Znikają lub znacznie zmniejszają się w okresie zimy. W celu unikania pojawiania się piegów należy używać kremów z wysokimi filtrami i unikać przebywania bezpośrednio na słońcu. W celu szybszego ich usunięcia można miejscowo stosować delikatne złuszczanie, np. przy użyciu kwasów owocowych. Piegi są oznaką młodości, gdyż znikają wraz z wiekiem, gdy melanina produkowana jest w mniejszych ilościach (m.in. z powodu jej nie doboru siwieją włosy).

Plamy soczewicowate - najczęściej pojawiają się w dzieciństwie, a ich liczba może zwiększyć się w wieku dojrzałym. Są zmianami ciemnobrązowymi, o wymiarach zbliżonych do 1cm. Mogą być zlokalizowane w obrębie skóry całego ciała oraz na granicy skóry i błon śluzowych, a także w obrębie spojówek.
Plamy soczewicowate nie zmieniają się pod wpływem promieniowania słonecznego. Bardzo często nie można odróżnić plam soczewicowatych od zwykłych znamion melanocytowych. Chociaż plamy soczewicowate nie wykazują tendencji do złośliwienia, należy takie zmiany obserwować. Plamy soczewicowate można z łatwością usuwać, ze względów kosmetycznych, metodą laseroterapii, osiągając długotrwały efekt. Zaleca się również postępowanie chirurgicznie, usuwające zmianę na całej grubości skóry lub zastosowanie metody tzw. „shave excision” – w miejscach o zwiększonym ryzyku powstawania blizn przerosłych.
Plamy, które powstały pod wpływem działania przewlekłego lub ostrego promieni słonecznych nazywane są plamami soczewicowatymi słonecznymi. Plamy soczewicowate słoneczne są większe od zwykłych plam soczewicowatych i występują głównie u ludzi w podeszłym wieku. Wśród młodych pacjentów plamy soczewicowate słoneczne będą występowały w obrębie skóry narażonej na promieniowanie słoneczne (twarz u kobiet i mężczyzn, plecy u mężczyzn). U osób starszych plamy soczewicowate słoneczne są wynikiem przewlekłej ekspozycji na promieniowanie słoneczne i występują przede wszystkim na tylnej powierzchni przedramion i na twarzy. Ze względu na rozmiar tych zmian pacjenci często proszą o leczenie. Plamy można leczyć metodą krioterapii i laseroterapii. W przypadku wczesnych zmian można też stosować środki wybielające. W celu ograniczenia powstawania nowych zmian soczewicowatych słonecznych należy stosować filtry.

Ostuda - jest nabytym zaburzeniem barwnikowym skóry, występującym głównie u kobiet. Klinicznie jest to plama nieregularnego kształtu, o barwie od jasno- do ciemnobrązowej. Lokalizuje się na skórze eksponowanej na działanie słońca. Zmiany są na ogół symetryczne. Występują na czole, skroniach, policzkach, nad górną wargą. W obrębie przebarwień tego typu stwierdzono zwiększoną ilość melaniny, melanocytów i melanosomów oraz zwiększoną syntezę tyrozynazy. Patogeneza tego przebarwienia nie jest dokładnie poznana. Uważa się, że wpływ na jej rozwój mają promieniowanie słoneczne oraz szereg innych czynników: genetyczne, hormonalne, dysfunkcje tarczycy, używanie pewnych kosmetyków oraz niektórych leków, przede wszystkim o działaniu fotouczulającym i przeciwpadaczkowym. O związku czynników hormonalnych z występowaniem ostudy świadczą dane, że pojawia się ona u około 30% kobiet stosujących doustne środki antykoncepcyjne, a zaburzenia czynności hormonalnej tarczycy stwierdzano czterokrotnie częściej u osób z ostudą niż u tych, u których ostuda nie występowała.



Przebarwienia pozapalne – mogą wystąpić w miejscach, gdzie występowały zmiany trądzikowe, niektóre wysypki skórne (np. ospa wietrzna), oparzenia słoneczne, uczulenia, urazy, otarcia naskórka. Najczęściej znikają samoistnie z biegiem czasu.






2. Odbarwienia – niedobór melaniny (hipopigmentacja lub depigmentracja)

Bielactwo nabyte - objawia się powstawaniem odbarwionych, ostro odgraniczonych przez przebarwioną obwódkę, plam. Niekiedy przebarwienia są na tyle rozległe, że trudno ocenić, który kolor jest kolorem skóry a który tkanki chorobowej i czy problem leży w odbarwieniu czy przebarwieniu skóry. Włosy w obrębie ognisk choroby również tracą swój kolor i stają się siwe. Patogeneza bielactwa nie jest do końca poznana, sugeruje się udział czynników genetycznych, immunologicznych, zaburzeń biochemicznych, neuroendokrynnych, a także rolę infekcji wirusowych. Leczenie bielactwa nabytego jest bardzo zróżnicowane i jest dobieranie indywidualnie dla każdego pacjenta, w zależności od rodzaju zmian, ilości, wielkości (a także zasobności portfela): odpowiednie kremy kosmetyczne na przejaśnienia w przebiegu bielactwa, fototerapia (fotochemioterapia, PUVA), kortykosteroidy - stosowane miejscowo, na małe zmiany, nie we wszystkich postaciach bielactwa są skuteczne, odbarwienie skóry zdrowej - zarezerwowane dla osób, u których, bielactwo zajmuje ponad 60% powierzchni skóry, leczenie chirurgiczne - usunięcie zmian z zastosowaniem ewentualnych przeszczepów skóry.

Samoistny kropelkowy niedobór barwnika - jest dość często spotykaną chorobą. Polega na występowaniu u osób dorosłych małych plamek wielkości od 2 do 5 mm, w obrębie przednich powierzchni podudzi, jak również przedramion. Zmiany nie powodują żadnych dolegliwości, ale są trwałe.

Bielactwo chemiczne - zwykle jest spowodowane różnymi czynnikami zawodowymi. Zwykle zmiany pojawiają się na rękach i są przeważnie poprzedzone procesem zapalnym. Do najbardziej znanych substancji należy hydrochinon, stosowany w leczeniu przebarwień. Jest on również stosowany jako antyutleniacz w przemyśle skórzanym i gumowym. Drugą najczęściej spotykaną przyczyną powstawania odbarwień w warunkach zawodowych są środki dezynfekujące zawierające trzeciorzędowe parabutylofenole lub amylofenole.

Niedobory barwnika spowodowane lekami - można spotkać po wielu różnych preparatach. Rozjaśnienie skóry powodują np. stosowane zewnętrznie retinoidy czy nadtlenek benzoilu. Miejscowe odbarwienie skóry może również powstać pod wpływem doogniskowego stosowania kortykosteroidów.

Odbarwienia wtórne - w przebiegu chorób skóry mogą być trwałe lub czasowe. Do odbarwień trwałych może dojść np. po urazach, zabiegach chirurgicznych i oparzeniach. Również mogą powstać w przebiegu liszaja twardzinowego, tocznia rumieniowatego czy twardziny układowej.

3. Przyczyny powstawania przebarwień
  • promieniowanie słoneczne, 
  • solarium 
  • ciąża 
  • menopauza zastępcza terapia hormonalna 
  • doustna antykoncepcja 
  • choroby wątroby 
  • nadczynność tarczycy 
  • niewydolność nadnerczy 
  • zapalenie przydatków 
  • stosowanie preparatów światło-uczulających (antybiotyki, środki uspokajające, przeciwdepresyjne, moczopędne, zioła - dziurawiec, arcydzięgiel) 
  • kosmetyki zawierające alkohol
4. Profilaktyka

Podstawą leczenia przebarwień jest skuteczna ochrona przeciwsłoneczna. Obejmuje ona ograniczenie ekspozycji na promieniowanie słoneczne w godzinach południowych, stosowaniu zewnętrznych preparatów chroniących przed UVB i UVA, noszeniem odzieży osłaniającej ciało.
Preparaty przeciwsłoneczne powinny zawierać filtry fizyczne bądź mieszaninę filtrów chemicznych i fizycznych. Skuteczna ochrona przeciwsłoneczna powinna być stosowana w Polsce od kwietnia do końca września. Osoby pracujące przy oświetleniu jarzeniowym powinny stosować kremy z filtrami przez cały rok, niezależnie od pory roku.

piątek, 27 września 2013

Znowu się chwalę - kolejne paczki :)

"Zmuszona" jestem znowu Wam się pochwalić, co listonosz przyniósł do mnie tym razem :) To już 3 tydzień z rzędu, gdy otwieram paczkę.. ah jakie to wrażenia ;)

Co ciekawe obie paczki wygrałam w konkusie dotyczącym bezludnej wyspy. Trzeba było wybrać 1 kosmetyk pochodzący z asortymentu, który zabrałabym na bezludną wyspę i uzasadnić dlaczego właśnie ten.

Jakiś czas temu brałam udział z konkursie na blogu Rozdawajka. Trzeba było wybrać kosmetyk ze sklepu Natirica.pl. - TUTAJ możecie zobaczyć, co wybrałam żeby wygrać ten konkurs ;) Wygrana to bon na kwotę 77 zł na dowolne kosmetyki ze sklepu.

Oto co sobie wybrałam:
Postanowiłam bon przeznaczyć na wypróbowanie kosmetyków Bingo Spa, z którymi nie miałam do tej pory styczności, a zbierają sporo pozytywnych opinii. Mamy tutaj od lewej:

  • brzoskwiniowy krem do ciała z kofeiną, l-karnityną, imbirem i brzoskwinią
  • serum kolagenowe na brzuch, uda i pośladki 
  • szybka odżywka do włosów
  • maska do włosów z ekstraktem z drożdży do włosów przetuszczających i zniszczonych
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wygrałam także konkurs na funpage Hean. Również trzeba było wybrać 1 kosmetyk z oferty sklepu, który zabrałoby się na bezludną wyspę... nagrodą było to, co się wybierze ;) 

Nie widziałam sensu brać na bezludną wyspę kosmetyków kolorowych, więc wybrałam krem nawilżający z proteinami jedwabiu... choć nie ukrywam, że kosmetyki kolorowe tej firmy są dla mnie mocno kuszące i bardzo możliwe, że w najbliższym miesiącu zrobię tam małe zakupy.
Dodatkowo w paczce znalazłam jeszcze czerwony lakier do paznokci :)

Poza tym zmogła mnie choroba. Katar i okropny ból gardła spowodowały, że nie poszłam dziś do pracy. Zresztą wczoraj dyrektorka zarządziła, że gdy zobaczy kogoś chorego to i tak będzie odsyłać do domu, żeby nie zarażać innych. Szkoda tylko, że mam umowę zlecenie i jak nie ma mnie w pracy, to nie zarabiam...
Ale... dostałam SMS od kierownika, że jestem jedną z najlepszych pracowników i mam szansę na zostanie najlepszą ;) To bardzo miłe, zwłaszcza, że pracuję dopiero 3 tygodnie... no i ubiegam się o awans :)

Obym tylko szybko wyzdrowiała...

czwartek, 26 września 2013

Puder do stylizacji włosów - większa objętość (?)

Nie często w jakikolwiek sposób układam włosy. Jestem po szkole kosmetycznej i ogólnie nie mam problemu z manualnymi pracami. Nauczycielka od zajęć praktycznych zachwycała się tym w jaki sposób wykonuję masaż twarzy, podobało jej się jak ruszam dłońmi... nie mam też problemu chociażby ze zrobieniem kremu, podkładu mineralnego i tym podobnych.... ale jeśli chodzi o włosy, to mam dwie lewe ręce. Nie potrafię zrobić ze swoimi włosami totalnie nic! Noszę je rozpuszczone, lub związane w kitkę, nie ma mowy o pięknych kokach, warkoczach, falach, lokach, podnoszeniu na szczotce... nie mam przede wszystkim do tego cierpliwości. 


Jakiś czas temu spotkałam się na youtubie i na paru blogach z pudrem Schwarzkopf do stylizacji włosów, który rzekomo bardzo zwiększa ich objętość. 

Wystarczy nieco wetrzeć u nasady włosów - tyle na szczęście zrobić potrafię. Napaliłam się jak szczerbaty na suchary i kupiłam.

Produkt kupujemy w pudełku, którego już nie mam i niestety nie mogłam uwiecznić na zdjęciu.

Ja swój dorwałam w hipermarkecie Real za ok 16 zł/10 g. 
Puder dodaje włosom objętości i sprawia, że stają się `artystycznie` szorstkie. Zaprojektowano go specjalnie z myślą o kobietach - zwłaszcza tych, które lubią szokować wielkością fryzury i cenią natychmiastowe efekty.

Nowy stylizujący puder dla pań zawiera mikro - cząsteczki, które `strosząc` powierzchnię włosa, nadają fryzurze maksimum objętości, poczynając już od nasady włosów. Wystarczy nasypać nieco pudru na dłoń, rozetrzeć i delikatnie wmasować we włosy. Inny sposób to nałożenie odrobiny pudru bezpośrednio na włosy i wmasowanie jak każdego innego kosmetyku. Dowolna objętość fryzury, odpowiednia do okazji, jest możliwa do wykreowania w kilka sekund. 
Aqua, Silica Silylate, Sodium Benzoate, Citric Acid, Octylacrylamide/Acrylates/Butylaminoethyl Methacrylate Copolymer

Widzę tutaj krzem, poza tym nie chce mi się analizować tych substancji. Z pewnością nie jest to nic dobrego dla włosów ani skóry głowy.
  • zgrabna i ładna buteleczka 
  • łatwo dostępny i raczej tani 
  • po wysypaniu na dłoń sprawia wrażenie chłodnego i mokrego - naprawdę dziwne uczucie 
  • nie bieli włosów 
  • WŁOSY SĄ PO NIM KLEJĄCE, MATOWE, POKOŁTUNIONE - TRAGEDIA!! 
  • ja nie zauważyłam zwiększenia objętości, przynajmniej nie jeśli chcę wyglądać jakbym się uczesała po myciu włosów i spaniu. Gdy rozczeszę włosy to dalej są klapnięte, tyle że nieprzyjemne w dotyku, klejące, bez połysku... objętość może zwiększy, ale pod warunkiem, że ktoś je wytapiruje i jest w stanie chodzić z tapirem po ulicy. 
Wielokrotnie dawałam mu szansę. Stosowałam mało, więcej, na świeże i trochę mniej świeże włosy, najpierw sypałam na dłoń i wcierałam, od razy posypywałam włosy... no totalne dno! Nie uzyskałam nic poza posklejanymi, sztywnymi, matowymi, okropnymi w dotyku, plączącymi się włosami... 

Nie polecam go... choć nie wykluczam, że sprawdzi się u zbuntowanej, zakolczykowanej nastolatki - one lubią chodzić w ekstremalnie przesuszonych włosach i z tapirem. Mnie to nie kręci.

Może polecicie mi coś nadającego włosom objętości, lekkości... bez tego okropnego uczucia hełmu na głowie?

środa, 25 września 2013

Rozkosz pod prysznicem z Palmolive Aroma Therapy :)

Kończę wielką butlę żelu pod prysznic Palmolive. Kupiłam, bo urzekł mnie zapach! 
Czy poza zapachem zdał egzamin?
Czyli praktycznie tylko  substancje myjące, zapachowe, konserwanty i barwniki.


  • pięknie pachnie mandarynką i trawą cytrynową! intensywnie, odprężająco-pobudzająco, w łazience pachnie jeszcze długo po prysznicu, lecz zapach niestety nie utrzymuje się na skórze.
  • butelka wygodna, można kupić małą lub dużą
  • tani i łatwo dostępny, często w promocji za ok 9 zł
  • średnio wydajny
  • nie podrażnił mi skóry i nie uczulił
  • niestety wysusza skórę... w moim przypadku balsam jest po nim konieczny, choć należy wziąć poprawkę na to, że mnie wysusza już sama woda
  • skład jest taki jak widać. Żel myje i nie można doszukiwać się w nim właściwości pielęgnacyjnych. Ja akurat od żelu tego nie wymagam, to jest zadanie dla balsamów. Produkty zmywalne i tak mają zbyt krótki kontakt ze skórą, by cokolwiek zdziałać. No chyba, że robimy sobie peeling kawowy ;)
Moim zdaniem całkiem OK, mogę go Wam z czystym sumieniem polecić. Przyjemność jaką sprawia mi jego używanie niejako rekompensuje wysuszanie skóry. Dobry balsam i po krzyku. Bardzo możliwe, że kupiłabym go znowu, gdyby nie fakt, że lubię testować różne żele pod prysznic. Poza tym na zimę wolę jakiś kremowy żel.

poniedziałek, 23 września 2013

Grashka - perłowy cień do powiek

Jakiś czas temu pisałam, że dostałam do testów perłowy cień do powiek z firmy Grashka. Dziś postanowiłam napisać o nim co nieco.

Cień przyszedł do mnie zapakowany w małą bombelkową kopertę. Po jej otwarciu ukazał mi się taki widok:


Niestety poczułam się nieco zawiedziona, gdyż otrzymałam sam wkład, bez oryginalnego opakowania. Szkoda, bo ponoć te cienie mają fajne magnetyczne pudełeczka. Nie dane jest mi to sprawdzić.......

GRASHKA PEARLY EYESHADOWS (WET & DRY / CIENIE NA MOKRO I SUCHO)

Formuła cieni została przygotowana przede wszystkim do stosowania na mokro. Tym sposobem uzyskasz wspaniałą intensywność kolorów oraz piękne opalizujące wykończenie. Cienie GRASHKA nakładane na mokro, idealnie sprawdzają się jako kosmetyki służące do podkreślenia oczu w makijażu wieczorowym.

Cienie stosowane na sucho, pozwolą natomiast uzyskać delikatny, perłowy efekt. W tej wersji są idealne dla wykonania subtelnego makijażu dziennego, czy też biznesowego.

Wielofunkcyjne cienie do powiek GRASHKA umożliwiają wszechstronne wykończenie makijażu oczu. Wyjątkowa formuła i delikatna konsystencja sprawiają, że cienie doskonale się mieszają, cieniują oraz ukrywają niewielkie niedoskonałości powiek. Dzięki temu nakładanie ich na powiekę staje się wyjątkową przyjemnością.

Ich pudrowa formuła powoduje, że niektóre z odcieni mogą być z powodzeniem stosowane dodatkowo jako róż do policzków, bronzer lub rozświetlacz. Możesz również spróbować na mokro uzyskać efekt kolorowego eyelinera!

Cienie do powiek GRASHKA zostały zamknięte w eleganckim, magnetycznym opakowaniu. Możesz więc uzupełniać raz zakupione opakowania ulubionymi odcieniami dostępnymi jako pojedyncze wkłady.

Nie zawierają parabenów. Zostały przetestowane dermatologicznie.
Waga: 2 g Formuła cieni została wyprodukowana we Włoszech

  • jest perłowy, zawiera drobinki rozświetlające, a właściwie brokat, którego ja za bardzo nie lubię. Jednak nie przeszkadza on jakoś szczególnie.
  • średnio się go rozciera, mogą powstawać smugi
  • dosyć dobrze napigmentowany, choć szału nie ma...
  • nie podrażnia, nie wysusza ani nie uczula mojej wrażliwej skóry
  • trwały, nie ściera się. Jeśli chodzi o rolowanie, to nie wiem, bo nakładałam go jedynie nad ruchomą powiekę. Na ruchomą mi po prostu nie pasuje kolor.

Parę zdjęć na oku w makijażu dziennym, który ostatnio codziennie wykonuję do pracy.
Nad załamaniem cień Grashka, na ruchomej powiece złoto z paletki Sleek Storm. W wewnętrznym kąciku najjaśniejszy cień z tej samej paletki jako rozświetlacz.


Jakość zdjęć kiepska, robiłam co mogłam. Niestety jesienna pogoda nie sprzyja robieniu zdjęć.

Cień jest całkiem ok. Kolor przede wszystkim odpowiedni na jesień i miło się go używa.

sobota, 21 września 2013

"Serum" na zniszczone końcówki z Avonu.

W moich zbiorach niewiele już jest Avon'owskich kosmetyków. Kiedyś trochę tego kupiłam będąc konsultantką... ale szybko stwierdziłam, że jakość tych kosmetyków totalnie nie spełnia moich oczekiwań. Dziś o jednym z kosmetyków Avonu - serum na zniszczone końcówki.

Nowa wersja znanego serum z linii Advance Techniques, o nieco wzbogaconym składzie. Formuła oparta na technologii Tri-Keratin. Wygładza strukturę włosa i wzmacnia jego korzenie, dlatego włosy stają się zdrowe i lśniące. Błyskawicznie odżywia i regeneruje ich przesuszone i zniszczone końcówki. Sprawia, że włosy się ni plączą i są niezwykle błyszczące. Dla skuteczniejszej ochrony zawiera filtr przeciwsłoneczny. Preparat należy delikatnie wmasować w końcówki wilgotnych bądź suchych włosów.

Cyclopentasiloxane, Cyclomethicone, Alcohol Denat., Dimethicone, Phenoxyethanol, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Parfum,Benzophenone-2, Panthenol, Phytantriol, Aqua, Propylene Glycol, Creatine, Laminaria Digitata Extract, Pelvetia Canaliculata Extract, Methylparaben, Propylparaben, Hexyl Cinnamal, Limonene, Butylphenyl Methylpropional, Linalool, Coumarin, Hydroxycitronellal, Amyl Cinnamal, Alpha-Isomethyl Ionone, Geraniol, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde

Z pożądanych składników mamy tu: panthenol, 2 różne ekstrakty z alg
Z niepożądanych: przede wszystkim alkohol denat, parabeny (choć nie mają kontaktu ze skórą więc nie przeszkadzają) 
Poza tym: silikony (jak to w każdym tego typu produkcie, o to chodzi, żeby obklejały i zabezpieczały końcówki włosów), trochę środków zapachowych, które mogą uczulać (Parfum, lilalool, coumarin, geraniol)

Już pomijam fakt, że w opisie producent pisał coś o "technologii Tri-Keratin" co sugeruje obecność keratyny w składnie - na próżno jej tu szukać.

Pierwsze wrażenie nie było za dobre.. odkręciłam opakowanie, żeby go powąchać. Poczułam bardzo mocny zapach alkoholu... no ale postanowiłam go sprawdzić.

Zalety:
  • początkowo ładnie wygładza i nabłyszcza włosy. Są miękkie i gładkie, zmniejsza się puszenie, lepiej się rozczesują
  • na włosach bardzo ładnie pachnie... uwielbiam ten zapach!
  • wygodna buteleczka z ładnie działającą pompką. Butelka jest szklana, co niektórym może nie odpowiadać, ale jak dla mnie ok
Wady:
  • niestety potwierdziły się moje obawy - im dłużej to "serum" stosowałam, tym moje końcówki były bardziej suche. Co z tego, że produkt ładnie wygładza włosy i ładnie pachnie, jak głównie to on przyczynia się do wysuszania ich? Niestety alkohol zrobił tutaj swoje...
  • dosyć słabo wydajny
  • można z nim przesadzić i uzyskać efekt tłustych włosów... ale to jak z każdym produktem tego typu. Trzeba go wyczuć.
Patrząc na skład i czując tą alkoholową nutę spodziewałam się tego efektu. Dużo osób się nim zachwycało, więc kupiłam z ciekawości. Wtedy jeszcze używałam podkładu Revlon Colorstay i pomyślałam, że nawet jak się nie sprawdzi to będę miała do niego pompkę ;) Efekt taki sam jak przy alkoholowym Biosilku - im dalej, tym gorzej.

Na prawdę nie rozumiem co za kretyni pakują alkohol do takich produktów? Teraz mam BEZalkoholowy Biovax i jest to pierwszy produkt na końcówki z którego jestem zadowolona... niedługo będzie recenzja :) 

Co myślicie o tym wszystkim? Stosujecie jakieś ochraniacze końcówek?