Witajcie!
Kilka postów temu chwaliłam się kosmetykami, które kupiłam w Anglii. Dziś o jednym z nich, myślę że dosyć znanym... o korektorze Collection lasting perfection w kolorze nr 1 fair, czyli najjaśniejszym z całej serii.
Korektor jak widać jest w standardowym opakowaniu zakręcanym. Do zakrętki przymocowany jest gąbkowy aplikator, który ułatwia nałożenie produktu bezpośrednio pod oczy czy na niedoskonałości. Jednakże oczywiście później potrzebne są opuszki palców lub specjalny pędzelek, by rozprowadzić go dokładnie oraz wklepać.
Opakowanie proste i nie sprawia problemów przy aplikacji... ale ma jedną poważną wadę... strasznie szybko ścierają się z niego napisy. Zdjęcie zostało zrobione po około 1,5 tygodnia używania i jak widać już wygląda niejnajlepiej. Obecnie po około 1,5 miesiąca użytkowania napisów nie ma prawie w ogóle... Jest to szczególnie uciążliwe w przypadku, gdy ktoś ma dużo korektorów, używa je wymiennie... po jakimś czasie nie ma szansy na sprawdzenie daty przydatności, można nawet całkiem zapomnieć co to za kosmetyk ;) U mnie tak źle nie jest, ale i tak wkurza mnie takie łyse opakowanie.
Dużym plusem tego korektora jest jasny odcień w dosyć chłodnej tonacji. Nie sprawia wrażenia że choruję na żółtaczkę... to dla mnie ważne, ponieważ moja cera gryzie się ze wszystkim co żółte. Co ważne - nie ciemnieje, co jest częste w przypadku korektorów.
Daje też mocne krycie, więc radzi sobie z moimi sińcami pod oczami czy niedoskonałościami (choć te dosłownie parę razy miałam okazję zakrywać, bo z reguły na szczęście ich nie mam). Jest przy tym naprawdę trwały, nie ściera się.
Myślę, że to dosyć ciężki korektor o naprawdę gęstej konsystencji. Obawiałam się, czy będzie nadawał się pod oczy. Teraz wiem, że się nadaje, ale nie należy przesadzać z jego ilością ani nakładać zaraz pod linię dolnych rzęs (to w sumie wiadomo), bo może odrobinę obciążać i wysuszać skórę pod oczami. Gdy używa się go we właściwy sposób jest ok. Wieczorem skóra i oczy wyglądają na przemęczone, ale to pewnie dlatego, że po prostu jestem zmęczona po paręnastu godzinach na nogach, w tym 8 przed komputerem.
Ważne też, by dobrze go wklepać opuszkami palców, aby się nie zrolował. Można przypudrować w celu utrwalenia, ale ja tego nie robię by dodatkowo nie wysuszać delikatnej skóry.
Ogólnie polecam, bardzo dobry korektor! Szkoda, że niedostępny stacjonarnie z Polsce... ale gdy będziecie w Anglii, to warto po niego wstąpić do sklepu Boots, lub Superdrug. Kosztuje max 4 funty.