Krem do rąk to moje must have. Używam ich parę razy dziennie i zawsze na noc. Jest to drugi najczęściej używany przeze mnie kosmetyk - pierwszym jest mydło ;)
W listopadzie pokusiłam się na regenerującą maskę do rąk Organique. Przyznaję bez bicia, że to mój pierwszy kosmetyk tej firmy. Zazwyczaj w galeriach jedynie wzdychałam przechodząc obok ich sklepów. Nie trudno się domyślić, że powodem była cena. Jednak od czasu do czasu można zrobić sobie przyjemność i wydać 33 zł na coś, co na pewno się nie zmarnuje. Czy żałuję? Najlepszą odpowiedzią jest fakt, że parę dni temu znowu odwiedziłam Organique i wyszłam z 3 nowymi kosmetykami (jeden dostałam w gratisie z okazji walentynek).
Przechodząc do meritum... oto nasz bohater:
Organique ma 3 warianty kosmetyków do rąk: serum, krem i maskę. Miałam w sklepie chwilkę zawahania, ale weszłam po maskę i z maską wyszłam. Powód? Od początku nosiłam się z zamiarem stosowania tak nie-taniego produktu na noc, a wtedy warto zainwestować coś bardziej treściwego.
Opakowanie jest wygodne i estetyczne. Bardzo ładnie wygląda na moim nocnym stoliku. Nie dość, że posiada zatyczkę, to jeszcze można zablokować pompkę obracając ją zgodnie z wskazówką. Pompka działa sprawnie, nie zacina się i nie 'pstyka', dozuje odpowiednią ilość produktu.
Niestety nie wiem jaka jest konstrukcja opakowania, ale raczej nie air less. Próbowałam wyczaić to prześwietlając opakowanie przy świetle z żarówki halogenowej, ale plastik jest tak gruby, że ciężko cokolwiek dojrzeć. Mam nadzieję, że nie będzie problemu z wydobyciem maski do końca. Jednakże jedno jest pewne: koniec może mnie zaskoczyć, bo nie widać zbytnio zużycia.
Zapach... soczysta, słodko-kwaśna żurawina. Intensywny, ale niedrażniący. Nie czuję w nim chemii.
Skład / INCI (poświęciłam się i przepisałam go z opakowania, bo w Internecie na próżno szukać. Szkoda, że Organique nie zamieszcza składów na swojej stronie. Znając życie wszyscy teraz będą go ode mnie kopiować, ale trudno ;P)
water, glycerin, caprylic/capric trigriceryde, theobroma cao (cocoa) seed butter, cetearyl alcohol, gliceryl stearate citrate, butyrospermum parki butter (shea butter), hydrolized silk, pearl extact, hydrolized rice protein, allantoin, panthenol, tocopheryl acetate, acrylates/C10-30, alkyl acrylate, crosspolymer, sodium hydroxide, phenoxyethanol, ethylhexylglycerin, lactose, microcrystalline cellulose, tocopheryl acetate, parfum, CI 77007, CI 73360, CI 77891.
Mamy tu więc wszystkie wypisane na opakowaniu składniki: masło kakaowe, masło shea, proteiny ryżowe, ekstrakt z pereł, witaminę E, a dodatkowo także alantoinę, panthenol.
Nie wiem dlaczego wit E (tocopheryl acetate) występuje w składzie dwa razy, możliwe że część jest zamknięta w liposomach (czy też mikrokapsułkach - jak to zostało napisane na opakowaniu), a część nie. Tak czy inaczej bardzo mi się podoba.
Konsystencja jest w miarę treściwa, ale nie do przesady. Pięknie rozprowadza się na dłoniach i co ciekawe - bardzo szybko wchłania! Mogę spokojnie wmasować w dłonie całą pompkę, a nawet więcej, a on nie pozostawi mi smalcu na skórze. Jakaś warstwa pozostaje, ale nie jest ani tłusta, ani lepka.
Samo działanie maski jest naprawdę świetne. Dłonie są gładkie, nawilżone, zregenerowane. Stosuję raz z bawełnianymi rękawiczkami, raz bez i nie zauważyłam jakiejś większej różnicy. Niestety w moim przypadku smarowanie nim rąk na noc nie jest wystarczające, by w ciągu dnia całkowicie zrezygnować z kremu. Mam jednak bardzo wymagającą skórę, a do tego często używam mydła (nie wyobrażam sobie nie umyć rąk po przyjściu do domu czy dotykaniu wc). Z całą pewnością maska przyczyniła się do tego, że po kremy muszę sięgać rzadziej. Działa więc dogłębnie, a nie tylko powierzchownie jak większość tego typu kosmetyków.
Więc czy warto? Moim zdaniem tak! Doskonałe nawilżenie na długo, szybkie wchłanianie bez lepkiej czy tłustej warstwy, świetna wydajność i piękny zapach. Do tego naturalny skład, dzięki któremu nie trzeba obawiać się podrażnienia twarzy (którą przecież nieświadomie dłońmi dotykamy). Takie właśnie jest serum do rąk Organique :)
Maska do dłoni mi by sie przydała...
OdpowiedzUsuńCos ostatnio mi skóra wariuje...
Chyba zakupię mojej mamie, ona lubi takie maski :)
OdpowiedzUsuńa Ty nie lubisz? :)
UsuńSkuszę się na pewno, jak tylko wykończę moje spore zapasy :)
OdpowiedzUsuńJa też jak najbardziej ją polecam :) to mój ulubiony produkt do pielęgnacji dłoni, nie może mi jej zabraknąć w domu ;) mam już któreś opakowanie z rzędu :)
OdpowiedzUsuńAchhh znów kuszą :)
OdpowiedzUsuńNie stosowałam jeszcze maski do rąk. Zamiast tego nakładm na ręce krem z dodatkiem olejku (grubsza warstwa) i na to rękawiczki.
OdpowiedzUsuńNie stosowałam jeszcze maski do rąk. Zamiast tego nakładm na ręce krem z dodatkiem olejku (grubsza warstwa) i na to rękawiczki.
OdpowiedzUsuńOj ta maska to by mi się przydała. =)
OdpowiedzUsuńZnam kilka produktów Organique, ale ten nie wpadł mi nigdy ro rąk ;) Już sobie wyobrażam jak pachnie ... Przydałby się bardzo :)
OdpowiedzUsuńKolejny produkt tej marki, który bardzo chętnie poznam, ponieważ ma wiele zalet.
OdpowiedzUsuńMusi pięknie pachnieć.
OdpowiedzUsuńFajnie, że się szybko wchłania. Myślałam, że jak maska, to trzeba ją z rąk zmywać, a na takie zabawy byłabym za leniwa:)
Mam na niego ogromną ochotę :) Moje ręce ostatnio są tak suche i czerwone, że żaden balsam nie jest w stanie sobie z nimi poradzić. Maska powinna być dobrym rozwiązaniem :)
OdpowiedzUsuńMam właśnie w planach jej zakup :-)
OdpowiedzUsuń