piątek, 24 stycznia 2014

Skuteczna i naturalna pielęgnacja ust? Truskawkowa pomadka Noni Care!

Zimowe mrozy sięgające -20 stopni dają się obecnie we znaki. Chciałoby się zaszyć w domu, nie wychodzić z pod kołdry.. a co dopiero na dwór. Niestety trzeba! Trzeba też zabezpieczać skórę przed zimnem. Zwłaszcza wargi, gdyż jak wiadomo są szczególnie podatne na wysuszenie i pękanie, nawet do krwi.

W każdej torebce i kurtce mam ochronną pomadkę. Dziś napiszę o Noni Care, czyli apetycznej, truskawkowej pomadce pielęgnacyjnej o działaniu anty-aging. Zawiera ekstrakt noni, aloes i pielęgnacyjne oleje. Zakupiłam ją przez Internet, ale z tego co wiem jest dostępna w Rossmanie. Do mojego koszyczka wpadła, gdyż brakowało mi kilka zł do darmowej wysyłki. Kosztowała mnie ok. 7 zł.



Mamy tutaj: olej ze słodkich migdałów, lej kokosowy, oliwa z oliwek, masło shea, lanolinę, masło kakaowe, wit E, olej rycynowy, ekstrakt noni, ekstrakt z aloesu, glicerydy... same dobroci!

Nie ma: wazeliny, parafiny, PEGów, parabenów, ani innych sztucznych, tanich substancji zwiększających ilość kosmetyków, a nie wnoszących do kosmetyku nic konkretnego.

Moim zdaniem skład jest więc rewelacyjny i mało jest produktów tak naturalnych.

Opakowanie standardowe, typowe dla pomadki. Niestety, samo się otwiera, nasadka się zsuwa i trzeba uważać. Pomadkę kupujemy w kartoniku.


Zapach truskawkowy, bardzo ładny, naturalny... jestem pozytywnie zaskoczona. Przez parę lat używałam truskawkowej pomadki Nivea, ale nie pachniała nawet z 1/10 tak ładnie jak Noni Care.

Konsystencja zbita, tłustawa, gładko sunie po ustach. Nie ma opcji by pomadka się złamała nawet gdy dosyć dużo jej wysuniemy.


  • Natłuszcza, nawilża, chroni. Usta są po niej gładkie i ogólnie w bardzo dobrym stanie.
  • Barwi usta na czerwono, co lubię w pomadkach ale niestety... schodzi nierównomiernie, znika pośrodku ust, zostają czerwone obwódki.. a to nie wygląda ładnie. Potrafi się również rozmazać i trzeba bardzo ostrożnie się nią posługiwać, nakładać mało, gdy nie robimy tego przy lusterku
  • Usta się ładnie błyszczą... choć czasem mam wrażenie że aż za mocno. Pomadka zawiera delikatne, rozświetlające drobinki.
  • Średnio-szybko znika z ust. Wiadomo, co jakiś czas trzeba ponowić aplikacje. Ja ostatnio używam jej co godzinę... bo po prostu ją lubię.
  • Jest bardzo wydajna i tania

Ma swoje wady, ale mimo to ją lubię i myślę, że warto ją wypróbować :)
Niedługo się skończy i już poszukuję dla niej zastępcy... co polecacie?

piątek, 17 stycznia 2014

O moich okularach Firmoo :)

Helloł! Ci którzy polubili mnie na facebooku wiedzą, że jakiś czas temu nawiązałam współpracę z firmą Firmoo.com. Chyba większość z Was już o nich słyszała, a wiele z nimi współpracowała. Dla tych którzy się nie orientują - jest to zagraniczna firma oferująca okulary przeciwsłoneczne i korekcyjne z wysyłką praktycznie w każde miejsce na świecie. 

Napisała do mnie bardzo sympatyczna Pani Laura, z którą wymieniłam parę maili w języku angielskim. Zostałam dokładnie przeprowadzona przez proces rejestracji i składania zamówienia. Na przesyłkę czekałam ok tygodnia, więc tempo ekspresowe. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że okulary przebyły pół świata.

Wybrałam model #DBSN62107 color C006 - KLIK


Wraz z wybranym modelem okularów otrzymałam specjalną ściereczkę do ich czyszczenia, sztywne etui, miękkie etui i mały śrubokręt-breloczek do przykręcania śrubek. 

Zacznę od tego, że wirtualny dobór oprawek jest bardzo prosty i zupełnie nie trzeba się go obawiać. Wystarczy wgrać własne zdjęcie z odkrytą twarzą skierowaną do przodu (bez okularów oczywiście), podać PD, oraz kliknąć myszką zaznaczając źrenice oczu. PD to rozstaw źrenic wyrażony w milimetrach, który jest zawsze zapisany na recepcie od okulisty. Mierzy go też optyk przed włożeniem szkieł. Można to nawet linijką zrobić samemu, trzeba tylko patrzeć prosto przed siebie. Pomiaru dokonuje się do środka źrenicy. Polecam jednak dla pewności udać się do specjalisty, ponieważ gdy PD zostanie źle dobrane, szkła będą nieodpowiednio wyprofilowane, widoczność osłabiona, mogą wystąpić bóle i zawroty głowy... Dla ciekawskich - moje PD wynosi 60 mm :)

Na swoim FB wstawiłam wgrane zdjęcia z prośbą o pomoc w dobraniu oprawek. Postanowiłam wstawić je jeszcze na bloga:


Wiem, że zdjęcie niezbyt korzystne, ale miałam wtedy zapalenie zatok :/

Wybrałam oczywiście nr 2 :) Wiedziałam że chcę plastikowe oprawki, bo metalowych nie mogę ze względu na alergię (nikiel), tytanowe mi się nie podobają, są za delikatne... w sumie w plastikach czuje się najlepiej. Chciałam, aby były duże, nie ograniczały mi pola widzenia. Koniecznie musiały być też ciemne, najlepiej czarne - aby pasowały do wszystkiego.

Miałam już na nosie okulary identyczne jak nr 6, dlatego ostatecznie stanęło na 2 :) W sumie też są podobne i nikt (!) nie zauważył różnicy, gdy poszłam w nich do pracy. Świetnie się w nich czuję. Moje wcześniejsze okulary miały szkła fotochromowe - przyciemniały się na słońcu, a zimą i jesienią jest to zbędne. 

Tak wyglądam z okularach, które sobie wybrałam:


Jak Wam się podoba? :>

Wybrałam chyba jedne z najdroższych, kosztują 39 dolarów (ja oczywiście nie zapłaciłam nic). Oprawki mają jaśniejszy dolny rant, natomiast rozjaśnienie jest niewielkie i przy kiepskim oświetleniu praktycznie niezauważalne. Idealnie leżą na nosie i uszach. Są mega wygodne i dobrze wykonane

Szkła oczywiście mam korekcyjne, bo jestem okularnicą (lewe -4 i prawe -3) i z antyreflexem. Mam pracę przy komputerze, więc antyreflex jest mi niezbędny. Od czasu gdy moje okulary go posiadają, nie bolą mnie oczy i wada wzroku przestała się pogłębiać.

Na temat okularów mam tylko jedną małą uwagę. Pewnego wieczoru (po 3 dniach noszenia) ściągam okulary, a one się rozpadają! Odkręciła się śrubka i jeden zausznik po prostu odpadł. Na szczęście okulary mi nie spadły, a śrubki nie zgubiłam. W tym momencie wydusiłam z siebie tylko "chyba nie będzie dobrej recenzji o tych okularach...". Mój facet widząc co się dzieje wydusił tylko "wcale się nie dziwie... już wiesz po co dają śrubokręt :)". 
Dołączonego breloczka przy sobie nie miałam, więc mój Superbohater pogrzebał w szufladzie, wyciągnął śrubokręt i okulary poskładał do kupy. Od tej pory się trzymają, ale mam nadzieję, że więcej niespodzianek nie będzie :)

Mimo tej małej wpadki uważam, że okulary są świetne i następne również będą z Firmoo. Wybór jest bardzo duży, każdy znajdzie coś dla siebie. Dzięki wirtualnej przymierzalni dopasowanie ich jest bardzo łatwe, wszystko jest dobrze odwzorowane. Do tego wszystkiego niskie ceny, gratisy (ściereczka i etui), profesjonalna, miła obsługa

Warto wspomnieć, że na stronie Firmoo.com obowiązuje pierwsza para gratis, co oznacza że trzeba ponieść jedynie koszt wysyłki, czyli 18 dolarów. Po przeliczeniu daje to ok. 60 zł. Każdy okularnik wie, że to niewiarygodnie niska kwota. U polskiego optyka ciężko znaleźć oprawki za mniej niż 200 zł, a gdy doliczymy szkła nierzadko wychodzi piękna sumka 400 zł. Trochę boli, prawda?



POLECAM! 

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Love 2mix Organic - organiczny ujędrniający krem do ciała na noc, Irys i Wiesiołek

Ahoj! Ostatnio jak wiecie mam straszną fazę na kosmetyki rosyjskie. Zarówno do twarzy, jak i do ciała. Do włosów jeszcze żadnych nie próbowałam. Powód? Postanowiłam najpierw pozbyć się włosowych zapasów.

Niedawno pisałam Wam o ujędrniającym kremie do biustu firmy Love 2mix Organic (TUTAJ). Razem z nim kupiłam ujędrniający krem do ciała na noc Irys i Wiesiołek tej samej firmy. Czy sprawdził się u mnie?




Organiczny ekstrakt z irysa i organiczny olej z wiesiołka doskonale nawilżają i zmiękczają skórę czyniąc ją gładką i delikatną jak jedwab. Dzięki naturalnym składnikom pomaga zapobiec przedwczesnemu starzeniu się skóry.

Składniki:

Organiczny Ekstrakt z Irysa ( Organic Iris Pallida Extract)- wykazuje działanie ujędrniające, wzmacnia połączenia między naskórkiem, a skórą właściwą zapobiegając w ten sposób wiotczeniu skóry. Posiada silne właściwości antyoksydacyjne i neutralizujące wolne rodniki, działa również przeciwzapalnie i regenerująco.

Organiczny Olej z Wiesiołka (Organic Oenothera Biennis (Evening Primrose) Oil)- zawiera w swoim składzie niezbędne kwasy tłuszczowe, ok. 70-80% kwasu cis-linolowego, ok. 8-15% gamma- linolenowy i ok. 3% oleinowego. Zawiera również kwasy nasycone- palmitynowy i stearynowy, a także witaminę F, fosfolipidy i sterole roślinne. Znakomicie nawilża i odżywia, działa przeciwstarzeniowo oraz reguluje pracę gruczołów łojowych i metabolizm skóry. Łagodzi podrażnienia, swędzenie, regeneruje, poprawia elastyczność skóry oraz jej koloryt.

Ekstrakt z Fiołka Wonnego ( Viola Odorata Extract)- posiada właściwości przeciwzapalne, rozjaśnia i wygładza skórę. Charakteryzuje się wysoką zawartością flawonoidów, składników mineralnych oraz witaminy C. Służy do perfumowania kosmetyków, jest też naturalnym barwnikiem.

Ekstrakt z Wrzosu Islandzkiego (Phyllodoce Caerulea Extrac)- działa przeciwzapalnie i ściągająco, ujędrnia skórę, nawilża ją oraz poprawia wygląd. Stymuluje syntezę kolagenu i elastyny, wzmacnia połączenia między naskórkiem, a skórą właściwą.

Zalety produktu:
  • zawiera certyfikowane składniki organiczne
  • nie zawiera SLS, parabenów, olei mineralnych, ftalanów, glikolu i lanoliny
  • aktywne działanie anti-agine jest wzmocnione w nocy, kiedy skóra jest najbardziej podatna na regenerację
  • głęboki kwiatowy aromat odpręża i relaksuje


Okrągły, odkręcany słoiczek pojemności 250 ml. Dobrze wykonany, estetyczny, bardzo ładnie się prezentuje. Prócz zakrętki posiada dodatkową plastikową osłonkę. Opakowanie dostosowane do konsystencji i bez problemu można wydobyć produkt do końca.




Aqua with infusions of: Organic Iris Pallida Extract, Organic Oenothera Biennis (Evening Primrose) Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Coco-Caprylate/Caprate, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Cetearyl Glucoside, Isopropyl Palmitate, Glyceryl Stearate, Sodium Cetearyl Sulfate, Viola Odorata Extract, Phyllodoce Caerulea Extract, Xanthan Gum, Parfum, Sodium Benzoate, Potasium Sorbate, Citric Acid, Beetroqt Red.

Czyli: ekstrakt z irysa, olej z wiesiołka, emolienty, emulgatory, gliceryna, ekstrakt z fiołka, ekstrakt z wrzosu, zagęszczacz, zapach, konserwanty. Myślę, że nie ma się do czego przyczepić :)




Konsystencja to w sumie masło. Myślę, ze to jest właściwsze określenie niż "krem". Jest gęsta, jakby silikonowa (a nie ma tu żadnych silikonów!), kolor... fiołkowy ;) Nie ma opcji żeby coś wypadło z opakowania, gdy obrócimy do góry dnem. Przyjemnie się rozsmarowuje, choć moim zdaniem produkt jest niewydajny... przez tą gęstość właśnie. Nie trzeba go nakładać grubo, ale ogólnie szybko ubywa. 

Zapach... REWELACYJNY! Zakochałam się w nim od pierwszego wąchania. Zresztą nie tylko ja, bo podoba się także mojej mamie i siostrze. Zapach kwiatowy, relaksujący. Ciężko byłoby opowiadać jak pachnie irys... ja przynajmniej nie miałam pojęcia. Myślę, że można porównać go z zapachem fioletowego bzu. Uwielbiam bez! Rośnie przed moim domem, zachwycam się nim całą wiosnę... miło poczuć podobny zapach w środku zimy :) Przede wszystkim zapach jest intensywny, ale naturalny, nie czuć w nim chemii i pachnie bardzo długo... smaruję się wieczorem, a rano budzę się pachnąca. Często smarowałam nim parokrotnie w ciągu dnia szyję, kark, ramiona i za uszami... służy mi jako otulający perfum w długie zimowe wieczory. Po prostu uwielbiam ten zapach, w 100% trafił w mój gust.


  • Faktycznie najlepiej smarować się nim na noc, ale na dzień również się nadaje. Trzeba tylko dobrze wmasować i trochę poczekać... lub nałożyć minimalną ilość.
  • Świetnie nawilża i lekko natłuszcza. Skóra jest gładka, niesamowicie miękka i faktycznie jędrniejsza. 
  • Pięknie pachnie i na prawdę mnie relaksuje! W sam raz na noc, po ciężkim dniu.
To jeden z tych kosmetyków, których mi szkoda. Szkoda, że już się kończy! Na pewno kiedyś go kupię ponownie... i Wam go szczerze polecam. Kupić go można głównie w sklepach Internetowych z naturalnymi kosmetykami. Cena to ok 23 zł. Warto polować na promocje, korzystać z kodów rabatowych zamieszczonych na różnych blogach. W sklepie Skarby Syberii jest to -30%, a więc całkiem sporo.

Można także poszukać w sklepach stacjonarnych w swoim mieście. Ja np parę dni temu odkryłam, że mam w Bydgoszczy aptekę, w której sprzedają kosmetyki do włosów Love 2 mix Organic oraz Babci Agafii. Farmaceutka powiedziała, że podobno klienci wymusili na nich włączenie tych kosmetyków na stałe do asortymentu. Nie opłacało im się co chwila sprowadzać ich na zamówienie. Skąd to się wzięło? Wyraźnie widać, jaką potęgą staje się reklama w Internecie, blogosfera, recenzje... Ludzie są coraz bardziej świadomi tego co kupują, więc strzeżcie się producenci! :D

piątek, 3 stycznia 2014

Baikal Herbals - nawilżający tonik do cery suchej i delikatnej

Kolejny rosyjski kosmetyk firmy Baikal Herbals. Tym razem nawilżający tonik do twarzy. Czy polubiłam go tak samo jak kremy tej firmy? Zapraszam do czytania :)


Tonik nawilżający do twarzy o wysokiej zawartości biologicznie aktywnych ekstraktów z ziół bajkalskich, delikatnie oczyszcza skórę twarzy, zmiękcza ją. Daje uczucie komfortu i nawilżenie na cały dzień. Dzięki roślinnym składnikom aktywnym, tonik przywróci naturalne pH skóry, poprawi jej koloryt i przyniesie ukojenie. Nie zawiera parabenów i PEG.

Składniki aktywne:

  • Korkowiec amurski (Phellodendron Amurens Bark Extract) - zapobiega pojawianiu się wyprysków, posiada działanie gojące i odżywcze. Nasyca skórę wilgocią, powoduje, że skóra staje się sprężysta.
  • Wrzosiec bagienny (Erica Tetralix Extract) – usuwa nadmierne łuszczenie sie skóry
  • Organiczny ekstrakt z miodunki plamistej (Organic Pulmonaria Officinalis Extract) - wzbogaca skórę witaminą C , rozgładza i zmiękcza.
  • Olej z nasion lnu (Linum Usitatissimum(Linseed)Oil) - wpływa pozytywnie na zdrowie skóry. Wzmacnia ochronną funkcje skóry. Korzystny dla osób z wszelkimi typami alergii.
  • Organiczny ekstrakt z nagietka (Organic Calendula Officinalis Extract) - ma działanie przeciwzapalne, ściągające, bakteriostatyczne, grzybostatyczne, nawilżające.
  • Organiczny ekstrakt z rumianku (Organic Chamomilla Recutita Flower Extract) - pomocny w stanach zapalnych  skóry i błon śluzowych. Zalecany w stanach alergicznych skóry.

Phellodendron Amurens Bark Extract, Erica Tetralix Extract, Organic Pulmonaria Officinalis Exstract, Linum Usitatissimum (Linseed) Oil, Organic Calendula Officinalis Extract, Organic Chamomilla Recutita Flower Extract, Glycerin, Laur Glucoside, Decyl Glucoside, Parfum, Citric Acid, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid. 

Moim zdaniem skład jest świetny. Faktycznie mamy tu wszystkie ekstrakty, o których pisze producent. Dodatkowo gliceryna, stabilizatory pH i konserwanty, które być muszą.

Zapach toniku jest ziołowo-kwiatowy. Ładny, aczkolwiek w moim odczuciu zbyt intensywny.

Konsystencja wodnista, jak to z tonikami bywa ;) Jedno co mnie zastanawia, to osad który osadza się na butelce. Widać go praktycznie na każdym zdjęciu, Trochę mało estetycznie to wygląda. Z ciekawości odkręciłam butelkę i wsadziłam palec do środka. Osad jest biały, miękki... Nie wyczuwalny w żaden sposób, nie podrażnia. W zasadzie w niczym nie przeszkadza... może to jakieś ekstrakty roślinne?


Mała, zgrabna buteleczka z twardego, zielonego plastiku. Otwierana na "klik", a więc wygodna. Było nie było i tak trzeba uważać, bo może się go wylać za dużo. Ogólnie buteleczka i etykieta są proste, ale schludne. Kosmetyk jest rosyjski, a więc zawiera rosyjskie napisy. Zdaje się, że to sklep lub importer nakleja polską nalepkę z opisem kosmetyku.


  • Nie podrażnia, wręcz łagodzi podrażnienia. Spokojnie mogę przecierać nim także powieki, nic nie piecze.
  • Skóra po jego użyciu wydaje się ukojona, miękka i faktycznie bardziej nawilżona. Myślę, że osoby z cerą tłustą czy normalną w okresie letnim od czasu do czasu mogłyby spokojnie zrezygnować z kremu. Zauważyłam, że pomaga goić się wypryskom, jak i łagodzi obdarty od kataru nos.
  • Domywa resztki makijażu i usuwa sebum ze skóry. Stosowałam go wieczorem po myciu twarzy oraz rano przecierałam twarz przed nałożeniem kremu i makijażu. Rano takie oczyszczenie było całkowicie wystarczające, a skóra wyraźnie budziła się do życia.
  • Skóra delikatnie się po nim klei, może przez zawartość gliceryny. Jest to dosłownie parę sekund, aż tonik się wchłonie/wyschnie, więc zupełnie mi to nie przeszkadza.
Polecam go, bo sama chętnie jeszcze kiedyś do niego wrócę. Utrudnieniem jest fakt, że można go nabyć tylko przez Internet (do czego już w sumie się przyzwyczaiłam), oraz że nie należy do najtańszych. Standardowa cena to 18-20 zł / 170 ml. Ja kupiłam go z darmową wysyłką, oraz rabatem 15%, więc zapłaciłam ok. 15 zł. Warto korzystać z kodów rabatowych, zamieszczonych na blogach.

Skusicie się? :)

czwartek, 2 stycznia 2014

Nook, Nama Rupa - szampon do włosów z olejem arganowym


Pierwszy post w nowym roku :) Mam nadzieję, że będzie lepszy od poprzedniego. To naprawdę wskazane, przydałby się jakiś przełom w życiu. Od dawna na niego czekam.


Postanowiłam w końcu napisać parę słów o szamponie, którym zachwycała się Pepa. Postanowiłam go kupić, ponieważ obie mamy duże problemy ze znalezieniem odpowiedniego szamponu. Powodem jest nadwrażliwość na składnik cocamidopropyl betaine, który jest podstawowym składnikiem 99% szamponów dostępnych na polskim rynku. Zwłaszcza tych "delikatnych, dla suchych włosów i podrażnionej skóry głowy". Niestety coraz większa ilość osób w Polsce ma ten problem, bo składnik uczula częściej niż SLS, a producenci nic z tym nie robią.

Producentem jest firma Kallos, czyli dokładnie ta sama, która wyprodukowała słynną maskę al latte (pisałam Wam o niej TUTAJ). Szampon z linii Maxima, Nook Nama Rupa szczyci się zawartością oleju arganowego. Nie posiada SLS, ani szkodzącego mi Cocamidopropyl Betaine.


Gdy pierwszy raz go zobaczyłam, pomyślałam "ale maleństwo!". Opakowanie szamponu to mała beczułka, która wydaje się malutka mimo że pojemność szamponu jest standardowa - 250 ml.  Myślę, że wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni do wysokich i smukłych opakowań, które wydają się większe. Do takich chwytów marketingowych producenci już dawno nas przyzwyczaili.

Opakowanie jest oryginalne, urocze, a zarazem całkiem proste. Bardzo mi się podoba wizualnie, jak i finkcjonalnie. Jest miękkie i przezroczyste, więc bez problemu wyciśniemy szampon do ostatniej kropli i widzimy jego zużycie.

Niestety, już na początku użytkowania (dosłownie podczas 2 mycia włosów) wyłamał mi się zawias przy zamknięciu, choć używałam go w normalny sposób. Nie używałam siły, ani nic takiego... Jest jeszcze większa butla szamponu, chyba litrowa - tam o ile się nie myję jest pompka.
Zapach jest z gatunku tych słodkich. Pepa określiła go jako zapach monte i myślę że lepiej bym tego nie zrobiła. Bardzo przyjemny, chyba że ktoś nie przepada za tego typu zapachami i woli coś bardziej świeżego.
Konsystencja jest jakby lekko glutowata, przeźroczysta, średnio gęsta.

Skład: Aqua (Water), Ammonium Lauryl Sulfate, Sodium Myreth Sulfate, Sodium Cocoamphoacetate, Parfum (Fragrance), Sodium Chloride, Citric Acid, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Benzyl Alcohol, Argania Spinosa Oil (Argania Spinosa Kernel Oil), Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone.

W składzie nie ma SLS, CB, ani silikonów. Są za to oczywiście inne substancje myjące, perfum dosyć wysoko, stabilizatory i konserwanty. Oczywiście mamy też olej arganowy, ale w zasadzie nic poza tym, co mogłoby pozytywnie wpływać na włosy czy skórę. Oleje w szamponie w moim odczuciu mają średni sens. Może trochę neutralizują działanie detergentów myjacych, ale też na pewno nie nawilżają ani nie odżywiają włosów. Z drugiej strony to nie jest zadanie szamponu tylko odżywki, maski, czy czystego oleju wtartego we włosy i pozostawionego na kilka godzin. Szampon ma myć bez podrażniania ani wysuszania i ten warunek został spełniony.
  • Początkowo włosy szybciej mi się przetłuszczały, jednak po paru myciach wszystko wróciło do normy. 
  • Skóra głowy jest w zdecydowanie lepszym stanie - przede wszystkim nie jest taka sucha i się nie łuszczy. 
  • Włosy wypadają zdecydowanie mniej. Nadal jest to spora ilość, ale można powiedzieć, że w granicach normy.
  • Włosy są po nim sypkie, uniesione u nasady i gładkie. Szampon absolutnie ich nie obciąża.
  • Nie wysusza włosów, ale też ich nie nawilża. Jak już pisałam nie jest to zadanie szamponu i bez odżywki ani rusz.
  • Słabo się pieni przy pierwszym myciu głowy, co mnie trochę wkurzało. Przy pierwszym nałożeniu nie ma piany, ona po prostu gdzieś znika... Dopiero przy drugim myciu zaczyna się ładnie pienić. Ogólnie wydaje się bardzo niewydajny. Jestem mu w stanie jednak to wszystko wybaczyć, ponieważ ma delikatne substancje myjące - coś za coś.

0-5 pkt
Opakowanie
4
Zapach i konsystencja
4
Skład
5
Działanie
4
ŁĄCZNIE (max 20 pkt)
17

Jest to bardzo dobry szampon, który spodobał się mojej skórze głowy (a myślałam, że już takiego nie znajdę), jednocześnie pozostaje neutralny dla włosów... co w zasadzie jest tym "złotym środkiem". Najczęściej jest tak, że gdy szampon służy skórze głowy, to włosy wyglądają po nim źle, a gdy służy włosom, to z kolei podrażnia skórę głowy.

Pewnie jeszcze kiedyś go kupię, ale póki co spróbuję czegoś innego :) Dodatkowym utrudnieniem jest niestety jego trudna dostępność, bo tylko w Internecie. Na stronie Kallosa, lub na allegro.


Może polecicie mi jakiś dobry szampon bez CB? Będę szalenie wdzięczna! Póki co chcę kupić zwykłą Barwę Ziołową, a następnie aloesowy szampon Equlibra.