piątek, 29 listopada 2013

Skin Blossom - organiczny body lotion

Dosyć dawno temu na blogu Angel - kosmetyki bez tajemnic udało mi się wygrać body lotion firmy Skin Blossom. To w zasadzie nic innego jak organiczny/ekologiczny, nawilżający balsam do ciała.



Moisturising Body Lotion. Organiczny balsam do ciała jest kosmetykiem nawilżającym i łagodnym, który po użyciu pozostawia gładką i delikatną skórę i nie powoduje uczucia lepkości. Balsam zawiera nawilżającą mieszankę odżywczych olejków roślinnych, Aloe Vera oraz łagodzącą słodką pomarańczę, które pielęgnują i odżywiają skórę całego ciała. Lekko perfumowany słodką pomarańczą która koi oraz poprawia nastrój. Zapewnia odpowiedni poziom nawilżenia, nie powodując zatykania porów przez co skóra może swobodnie oddychać. Przeznaczony dla wszystkich rodzajów skóry, również dla cery wrażliwej. Balsam jest bezpieczny dla małych dzieci i kobiet w ciąży.



Jak stosować: Nakładać na oczyszczoną skórę całego ciała. 93% receptury kosmetyku stanowią składniki organiczne. Posiada certyfikat Soil Association. Kosmetyk jest odpowiedni dla Vegan – jest zarejestrowany przez Vegan Society.

Pojemność - 350 ml.





Aqua (Water), Glyceryl Stearate SE (emolient tłusty), Isopropyl Myristate (emolient suchy - zmniejsza lepienie i tłustość), Cetearyl Alcohol (emolient tłusty), Cetyl Palmitate (emolient tłusty), Cocoglycerides (emolient i emulgator z oleju kokosowego), Stearic Acid (emulgator), Glycerin* (gliceryna), Persea Gratissima (Avocado) Oil* (olej avokado), Prunus Amygdalus Dulcis (Almond) Oil* (olej ze słodkich migdałów), Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter* (masło kakaowe), Dehydroacetic Acid (przeciwutleniacz/antyoksydant występujący w naturze, w dużych ilościach występuje m.in. w dzikiej róży, owocach cytrusowych, czarnej porzeczce oraz niektórych warzywach – pietruszce, szpinaku, brokułach), Benzyl Alcohol (Alkohol aromatyczny . Imituje zapach jaśminu. Znajduje się na liscie potencjalnych alergenów, konserwant), Aloe Barbadensis (Aloe Vera) Leaf Juice Powder* (sok z aloesu w proszku?), Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Oil* (olej kwiatów drzewa pomarańczy gorzkiej), Tocopherol (Vitamin E), Sodium Benzoate (konserwant), Euterpe Oleracea (Acai) Extract* (ekstrakt z jagód acai), Limonene (zapach ze skórki pomarańczy)

* z certyfikatem ekologicznym.

** pochodzenie eco.

98,85% naturalne i wolne od agresywnych składników, takich jak SLS, SLES, ALS, Phylates parabenów, fenoksyetanolu, DMDM, kołki, silikony, barwników i zapachu syntetycznego, petrochemia, mocznik, DEA, MEA, TEA, glikol i składników modyfikowanych genetycznie.


Za:
  • bardzo wygodne opakowanie z pompką... proste, estetyczne
  • wydajny - łatwo się rozsmarowuje
  • bardzo szybko się wchłania, nie pozostawia lepkiej ani śliskiej warstwy
Neutralne:
  • zapach - początkowo mi się nie podobał, później się przyzwyczaiłam. Jest naturalny, lekko jakby cytrusowy, ale nie umiem go do niczego przyrównać. Bardzo delikatny i charakterystyczny.
  • skład - trzeba przyznać, że skład jest bezpieczny, nie ma tu w zasadzie nic co mogłoby podrażniać lub uczulać, ALE... na samym początku składu mamy same emolienty i emulgatory, składniki aktywne zaczynają się dopiero później. Zdecydowanie lepiej, gdy produkt w pierwszej 5 ma już masło shea/kakaowe lub inną substancję, z której skóra może czerpać jakieś konkretne korzyści. Trochę mnie to zawiodło. Fakt, emolienty są potrzebne, ale myślę że nie w takiej ilości. To zupełne przeciwieństwo kosmetyków BingoSpa, gdzie emolientów nie ma w ogóle (i to jest jeszcze gorsza opcja). 
  • tworzą się wyschnięte farfocle przy ujściu butelki - to co zostanie w pompce zasycha i tworzy się taki niemiły, wyschnięty farfocel, który jest nieco irytujący. Trzeba jednak wciąć pod uwagę, że produkt nie posiada dodatkowych substancji chemicznych zapobiegających tworzeniu się takich atrakcji (najczęściej jest to glikol polietynowy, humektant, występuje pod nazwami PEG-cośtam)
Przeciw:
  • słabo nawilża - nie mogę napisać, że w ogóle tego nie robi, bo bym skłamała. Niestety, robi to za słabo jak na potrzeby mojej skóry. Czasami smarowałam się nim 2 razy, żeby ukoić skórę po myciu, a ona dalej nie była w zadowalającym stanie. Wydajność kosmetyku znacząco spada, brakuje mi czasu i cierpliwości żeby smarować się 2 x z rzędu.
  • mocno zapycha - pewnie przez taką ilość emolientów. wyskoczyły mi pryszcze na dekolcie, co mi się nie zdarzyło już od ładnych paru lat
  • cena - ok. 40 zł / 350 ml - byłaby do zaakceptowania, ale moim zdaniem produkt nie jest wart tej ceny i można za to kupić coś lepszego
  • dostępność - wygląda na to, że jedynie w Internecie, a więc dochodzą nam koszta przesyłki

Na koniec pokażę Wam konsystencję i wspomnianego farfocla:


Ze względu na naturalność produktu i tego, że jest pozbawiony substancji chemicznych, farfocla mogę mu wybaczyć. Po prostu trzeba pamiętać, żeby dobrze wycierać pompkę, a przed smarowaniem pozbyć się zaschniętego produktu.

Nie wybaczę jednak słabego nawilżania i tych wyprysków na dekolcie... po prostu ten balsam nie spełnił moich oczekiwań. Niemniej jednak jestem w stanie go wykończyć i fajnie było go wypróbować :)

czwartek, 28 listopada 2013

Rosyjski cud pod oczy Receptury Babuszki Agafii

Jakiś czas temu zaopatrzyłam się w swoje pierwsze kosmetyki rosyjskie. Byłam ich bardzo ciekawa i pokładałam z nich wielkie nadzieje. Wśród kupionych kremików znalazła się organiczna emulsja/serum pod oczy przedłużenie młodości 35-50 lat Recepty Babci Agafii.

Na wstępie chciałabym wyjaśnić dlaczego napisałam "emulsja/serum". Otóż na nalepce przyklejonej na kartonie widnieje napis "serum", a w opisie na stronie sklepu "emulsja". Prawda jest taka, że skład przypomina serum, a do konsystencji bardziej pasuje nazwa "emulsja" :)



Organiczna emulsja do powiek 35-50 lat o unikalnej recepturze, wzbogacona kompleksem owocowych aminokwasów głęboko nawilża skórę, przywraca jej elastyczność, usuwa obrzęki, wygładza zmarszczki, nadaje skórze miękkość i świeży wygląd. 

Krem posiada europejski certyfikat ECO BIO COSMETICS – ICEA. 

Nie zawiera parabenów, sztucznych barwników, silikonów, alkoholu, syntetycznych ekstraktów, produktów pochodzących z przerobu ropy naftowej.



Aqua with infusions of organic extract of Cetraria Islandica Extract, Rhodiola Rosea Extract, Helleborus Caucasicus Extract, Artemisia Arctica Extract, Cetraria Nivalis Extract, Phyllodoce Coerulea Extract, Lathyrus Aleuticus Extract, Rubus Chamaemorus Extract, Rubus Saxatilis Extract, Vaccinium Uliginosum Extract, Empetrum Nigrum Extract, Octyldodecanol (emolient), Glycerin, Cetearyl Alcohol (emolient tłusty), Polyglyceryl-3-Methylglucose Distearate (emulgator), Xanthan Gum (nieszkodliwy zagęszczacz i stabilizator), Benzyl Alcohol (konserwant i substancja zapachowa przypominająca zapach jaśminu), Benzoic Acid (konserwant), Sorbic Acid (delikatny konserwant), Organic Parfum, Limonene (zapach ze skórki cytryny).


Czyli dokładniej:

Płucnica islandzka (Cetraria Islandica Extract) – działanie oczyszczające, antybakteryjne i przeciwzapalne. Głęboko nawilża tworząc barierę ochronną na skórze. Reguluje gospodarkę wodno – tłuszczową skóry.

Różeniec górski (Rhodiola Rosea Extract) – wygładza skórę, oczyszcza ją i dezynfekuje.

Moroznik kaukaski (Helleborus Caucasicus Extract) – normalizuje i usuwa obrzęki.

Bylica arktyczna (Artemisia Arctica Extract) – działa przeciwzapalnie, stymuluje syntezę kolagenu, reguluje gospodarkę tłuszczową skóry Cetraria Nivalis Extract

Płucnica śnieżna (Cetraria Nivalis Extract) działanie oczyszczające, antybakteryjne i przeciwzapalne. Głęboko nawilża tworząc barierę ochronną na skórze. Reguluje gospodarkę wodno – tłuszczową skóry. Napina i tonizuje skórę powiek.

Wrzos islandzki ( Phyllodoce Coerulea Extract) – działa przeciwzapalnie i ściągająco, ujędrnia, nawilża i poprawia wygląd skóry.

Czina Aleutska (Lathyrus Aleuticus Extract) – intensywnie odżywia i wygładza zmarszczki.

Malina moroszka (Rubus Chamaemorus Extract) - działanie antyoksydacyjne, wygładza drobne zmarszczki.

Malina kamionka (Rubus Saxatilis Extract) - posiada właściwości nawilżające, odżywcze i przeciwzapalne. Zawiera witaminy A, C, H i wit. grupy B. .

Borówka bagienna (Vaccinium Uliginosum Extract) – działanie ściągające, bakteriobójcze

Bażyna czarna (Empetrum Nigrum Extract) – głęboko nawilża i przywraca skórze elastyczność

Gliceryna i substancje konserwujące zawarte w emulsji są pochodzenia roślinnego.

Zalety:
  • WSPANIALE nawilża i odżywia skórę. Jest miękka i gładka jak jeszcze chyba nigdy. Wyprasowały mi się nawet niewielkie zmarszczki pod oczami (z przesuszenia).
  • mam wrażenie, że cienie pod oczami są mniejsze. Skóra po prostu wygląda na wypoczętą
  • absolutnie w nawet najmniejszym stopniu nie podrażnia oczu ani skóry, a jak cześć z Was wie mam z tym ogromny problem - więcej info TUTAJ
  • konsystencja bardzo lekkiej emulsji, pięknie się rozprowadza, nie trzeba w najmniejszym stopniu naciągać delikatnej skóry
  • ekspresowo się wchłania, nawet gdy nałożę grubą warstwę (zarówno rano jak i wieczorem)
  • krem pięknie, aczkolwiek delikatnie pachnie jakby polnymi kwiatami. Po prostu cudownie!
  • szata graficzna opakowania jest urocza, bardzo mi się podoba
  • tani - ok 15-18 zł / 50 ml !!! Gdzie standardowa pojemność kremów pod oczy to 15 ml przy podobnej cenie.
Wady:
  • trudno dostępny, w zasadzie można kupić go chyba tylko w Internetowych sklepach z naturalnymi kosmetykami - ja skorzystałam ze sklepu Lawendowa Szafa
  • opakowanie - jest śliczne, ale niedostosowane do konsystencji. Ta emulsja jest na prawdę lekka i z miękkiej tubki wydostaje się za dużo produktu. Trzeba uważać.
Ta emulsja jest po prostu niesamowita, zaskoczyła mnie tym bardziej, że mam ogromne problemy ze skórą wokoło oczu, bo jest bardzo sucha i podrażnia ją niemal wszystko. Wiele kosmetyków wywołuje u mnie Atopowe Zapalenie Skóry.

Polecam wszystkim! Cena jest na prawdę korzystna, bo otrzymujemy aż 50 ml produktu. Porównując go np z kremem pod oczy Soraya (o którym pisałam TU), wypada wspaniale. Cena podobna, a otrzymujemy krem z naprawdę wspaniałym składem i o ponad 3 x większej pojemności. Jedyny ból to jego kiepska dostępność, ale sklepy Internetowe często organizują darmową dostawę, rabaty 15%, więc warto z tego korzystać. Ja jeszcze nieraz wrócę do tego kremu i na pewno wypróbuję pozostałe z tej serii :)

wtorek, 26 listopada 2013

Duuużo kolorowych nowości!

Nie znudziło Wam się jeszcze oglądanie nowości? ;) Ja bardzo lubię przeglądać takie posty. Też wybrałam się do Rossmana wydać nieco pieniędzy w promocji -40% na kolorówkę... więc pochwale się Wam, co takiego kupiłam :)


Wszystkie produkty, które widzicie wyżej są kupione w Rossmanie z promocji... no, jedynie zmywacz do paznokci Isany nie był w promocji, ale musiałam kupić, bo już mi się kończy. To oczywiście ente opakowanie tego zmywacza, a pisałam o nim TUTAJ.

Skusiłam się też na:

  • eyeliner w żelu Maybelline 
  • lakier do paznokci Wibo express growth
  • 3 x wypiekane cienie do powiek Manhattan
  • mascara volum Maybelline
  • mascara Max Factor wild mega volume
  • antyperspirant w sztyfcie Rexona (moje najulubieńsze antyperspiranty)
  • krem do rąk Kamill
Jak widać kupiłam 2 tusze do rzęs... długo zastanawiałam się, czy to ma sens, bo jak wiadomo w Rossmanie brakuje testerów i praktycznie wszystkie tusze do rzęs są już otwierane. Bałam się, że zanim zużyje 1 tusz, to drugi już będzie podstarzały, ALE ALE !

 
TA-DAM!!! Udało mi się znaleźć tusz z nieprzerwaną nalepką, co oznacza, że nikt go wcześniej nie otwierał. Świeżynka poczeka na swoją kolej :)

Tak na marginesie, planowałam kupić tusz L`Oreal, False Lash Wings, ale jego regularna cena to ponad 60 zł, więc nawet z promocji -40% tani nie jest. Odpuściłam...


Kupiłam też w Rossmanie 2x masło do ciała tutti futti i 1x mus do ciała ;) oczywiście w promocji.

Skusiłam się też na odżywkę do włosów DeBa. Wiele razy przechodziłam koło niej w Biedronce, jednak trafiłam na wiele wychwalających recenzji na jej temat. U mnie w Biedronce kosztuje 3 zł - aż żal nie kupić. Niedługo będzie recenzja na jej temat, ale już dziś podpowiem Wam, że teraz już mam 2 sztuki - po paru użyciach pobiegłam do Biedronki po następne opakowanie ;)

I jeszcze coś... od dawien dawna czaiłam się na kosmetyki do makijażu firmy HEAN. Nie ma ich u mnie w żadnym sklepie, a kupowanie przez Internet zawsze trwa u mnie wieki... Jednakże tydzień temu trwała promocja na cienie do powiek, a dodatkowo na Wizażu brałam udział w konkursie, gdzie nagrodą gwarantowaną był upust -15 % na zakupy w internetowym sklepie HEAN. Promocje cieniowe + upust... nie mogłam nie skorzystać! :D Jedna paletka wyniosła mnie 9 zł.

 
  • 3 x paletka high definition (kolory: nude, grey glow, violet chic)
  • cień pojedynczy Colour Stay On Shine nr 513 (jako rozświetlacz)
  • eyeliner w pisaku
  • baza pod cienie do powiek
  • pomadka classic colours vestival nr 5CT lodowy róż
  • 4x lakier do paznokci
Dostałam także gratisy:



Gdy zobaczyłam to na dnie pudełka to pomyślałam "aaaa dostałam tusz do rzęs w gratisie!", ale niestety, to nie tusz, tylko błyszczyk do ust. Nie lubię błyszczyków, bo ale... miło ze strony firmy, że dodają coś od siebie :) Dostałam też 2 x lakier do paznokci (jaśniejszy dałam mamie). Ogólnie uważam że Hean ma najlepsze lakiery z jakimi kiedykolwiek miałam do czynienia, więc ciesze się bardzo.

To by było na tyle...  już teraz kosmetyków kolorowych mam już całkowicie wystarczającą ilość i zakładam sobie szlaban na kupowanie kolorówki. Mam zamiar kupić jedynie podkład mineralny Lily lolo/Amilie, ale to po wypłacie :) do której jeszcze tyyyle czasu! :(

niedziela, 24 listopada 2013

Baikal - delikatna pianka do mycia twarzy

Niedawno pisałam Wam, że kupiłam parę kosmetyków rosyjskich. Wśród nich znalazła się delikatna pianka do mycia twarzy firmy Baikal, o której napiszę Wam parę słów.

Stosuję ją codziennie od 2 tygodni. Moja skóra jest mieszana, ale bardzo wrażliwa i przerażająco szybko się wysusza. Toleruje jedynie bardzo delikatne kosmetyki, a źle reaguje już na sam kontakt z wodą. Czy pianka sobie z nią poradziła?


Pianka ma pojemność 150 ml, więc niezbyt dużo. Opakowanie ze spieniaczem, wygodne, estetyczne i praktyczne. Wizualnie bardzo mi się podoba. Napisy są rosyjskie, dlatego na nich przyklejona została nalepka w języki polskim. 

Pianka ma przede wszystkim bardzo delikatnie myć, jednocześnie likwidować stany zapalne, łagodzić zaczerwienienia, zmiękczać skórę, likwidować szorstkość, wzmacniać funkcje obronne skóry.


Aqua with infusions of:

Glycyrrhiza Uralensis roqt Extract (lukrecja), Organic Salvia Officinalis Leaf Extract (ekstrakt z szałwii, Verbеna Officinalis Extract (verbena), Chamaenerium Angustifolium Extract (wierzbówka), Organic Panax Ginseng Extract (ekstrakt z żeń-szenia), Organic Pulmonaria Officinalis Extract (ekstrakt z miodunki plamistej); Sodium Cocoyl Glutamate (delikatna substancja myjąca), Coco-Glucoside (emulgator wykorzystywany z substancjach myjących), Glycerin (gliceryna), Glyceryl Oleate (emolient tłusty), Parfum (zapach), Citric Acid (kwas cytrynowy), Benzyl Alcohol (konserwant i skł. substancji zapachowej imitujący zapach jaśminu - potencjalny alergen), Benzoic Acid (sól sodowa kwasu benzoesowego, konserwant), Sorbic Acid (delikatny konserwant).

Lukrecja Uralska:
  • posiada silne właściwości łagodzenia podrażnień, swędzenia i stanów zapalnych skóry
  • zmniejsza obrzęki pod oczami, łagodzi podrażnienia i objawy alergii skórnej i atopowego zapalenia skóry.
  • działa przeciwbakteryjnie, przeciwgrzybiczo i antywirusowo
  • wzmacnia naczynka krwionośne i zmniejsza zaczerwienie skóry
  • wspomaga regenerację komórkowką oraz przyśpiesza gojenie drobnych uszkodzeń skóry i wyprysków.
  • zmniejsza negatywne skutki działania promieni słonecznych
  • dzięki obecności flawonoidów wykazuje silne działanie antyoksydacyjne
  • zwiększa zdolność regeneracji komórek skóry, która naturalnie obniża się wraz z wiekiem
  • hamuje aktywność tyrozynazy, enzymu, który przyczynia się do tworzenia brązowego barwnika skóry (nadmierna aktywność tyrozynazy powoduje tworzenie przebarwień skóry)

Wyciąg z szałwii:
  • ze względu na zawartość olejków eterycznych, garbników, kwasów wielofenolowych wykazuje działanie bakterio-i grzybobójcze, przeciwzapalne, ściągające, zmniejszające wydzielanie gruczołów potowych
Werbena:
  • działa przeciwzapalnie, normalizuje “oddychanie” skóry

Wierzbówka kiprzyca:
  • reguluje czynności skóry, w szczególności przeciwdziała przerostowi naskórka, dzięki czemu skóra zachowuje naturalną gładkość i prawidłową strukturę
  • zawartość witaminy C czyni wierzbówkę doskonałym składnikiem środków opóźniających pojawianie się oznak starzenia skóry

Ekstrakt z żeń-szenia: 
  • wykazuje działanie rewitalizujące, regenerujące, poprawiające ukrwienie skóry, ułatwiające odnowę skóry

Ekstrakt z miodunki plamistej: 
  • wzbogaca skórę w witaminę C , wygładza i zmiękcza
Skład uznaję za bardzo przyjemny. Są tu delikatne subtancje myjące i konserwanty, co jest oczywiście niezbędne w każdym tego typu produkcie.

Zalety:
  • pianka dokładnie, ale bardzo delikatnie oczyszcza.
  • skóra po użyciu jest delikatna, bardzo miękka, pianka w najmniejszym stopniu jej nie wysusza (choć u mnie robi to niestety już sama woda)
  • mam wrażenie, że wszelkie niedoskonałości szybciej się goją, a skóra ma ładniejszy koloryt... choć to pewnie jest zasługa całego zestawu kosmetyków Baikal, które obecnie stosuję.
  • pięknie pachnie... a przy tym bardzo delikatnie. wyczuwam jakby polne kwiaty.
  • delikatnie się pieni... ta pianka jest taka aksamitna.
  • bardzo ładne i wygodne opakowanie. Świetnie się prezentuje.
Wady:
  • dostępność chyba jedynie w internecie...
  • wydajność - jedna pompka to trochę mało, by dokładnie umyć twarz. Zdecydowanie lepiej, gdy użyję 2 porcji. I niestety w zastraszającym tempie tej pianki ubywa :(
Cena: ok. 18 zł / 150 ml - moim zdaniem wcale nie drogo... cena bardzo podobna do kosmetyków, które można nabyć w drogerii.

Moim zdaniem świetny produkt. Jeden z nielicznych, który mnie nie wysusza. Zdradziłam z tą pianką mydło aleppo (które stosowałam przez ostatnie 8 miesięcy) i absolutnie tego nie żałuję. Mycie twarzy tą pianką jest zdecydowanie przyjemniejsze :)

Z pewnością będę do niej wracać i polecam ją każdemu - bez względu na rodzaj cery!

piątek, 22 listopada 2013

Soraya Świat Natury - regenerujący olejek do twarzy

Kolejna recenzja produktu otrzymanego w ramach współpracy z portalem Uroda i Zdrowie, czyli o regenerującym olejku Soraya Świat Natury - 5 drogocennych olejów.

  1. Caprylic/Capric Triglyceryde - Emolient tzw. tłusty. Jeśli jest stosowany na skórę w stanie czystym, może być komedogenny, czyli sprzyjać powstawaniu zaskórników. Zastosowany w preparatach do pielęgnacji skóry i włosów tworzy na powierzchni warstwę okluzyjną (film), która zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody z powierzchni (jest to pośrednie działanie nawilżające), przez co kondycjonuje, czyli zmiękcza i wygładza skórę i włosy. Modyfikator reologii (poprawia konsystencję preparatu), powoduje wzrost lepkości kosmetyków. Jest to substancja tłuszczowa, dzięki czemu ułatwia poślizg przy aplikacji preparatu, więc poprawia właściwości użytkowe.
  2. Helianthus Annus Seed Oil - olej z nasion słonecznika
  3. Prunus Amygdalus Dulcis Oil - olej ze słodkich migdałów
  4. Tocopheryl Acetate - estrowa pochodna tokoferolu, czyli syntetyczna wit. E, przeciwutleniacz
  5. Parfum - zapach
  6. Argania Spinosa Kernel Oil - olej arganowy
  7. Rosa Moschata Seed Oil - olej z róży chilijskiej
  8. Amaranthus Cruenthus Seed Oil - olej z amarantusa
  9. Calendula Officinals Flower Extract - ekstrakt z nagietka lekarskiego
  10. Carthamus Tinctorius Seed Oil - olej z nasion krokosza barwierskiego
  11. Linoleic Acid - kwas linolowy czyli tzw niezbędny nienasycony kwas tłuszczowy omega-6 - NNKT
  12. Linolenic Acid - kwas linolowy czyli tzw niezbędny nienasycony kwas tłuszczowy omega-3 - NNKT
  13. Benzyl Benzoate - składnik kompozycji zapachowej, potencjalny alergen, którego dopuszczalne stężenie jest regulowane prawnie
  14. Coumarin - składnik kompozycji zapachowej, potencjalny alergen, którego dopuszczalne stężenie jest regulowane prawnie, występuje w roślinach z rodziny traw
  15. Limonene - składnik kompozycji zapachowej, potencjalny alergen, którego dopuszczalne stężenie jest regulowane prawnie, imituje zapach skórki cytrynowej
  16. Linalool - składnik kompozycji zapachowej, potencjalny alergen, którego dopuszczalne stężenie jest regulowane prawnie, imituje zapach konwalii
Cóż Wam mogę powiedzieć na ten temat... wypróbowałam już bardzo wiele olejków. Stosowałam z osobna olejek arganowy, migdałowy, różany, makadamia, kokosowy, lniany, słonecznikowy, z kiełków pszenicy, z czarnuszki siewnej, jojoba, z wiesiołka... na prawdę było tego dużo. Te oleje działają bardzo podobnie, ale wszystkie oleje naturalne łączy jedna, bardzo ważna cecha - nie zapychają, nie powodują powstawania zaskórników i pryszczy.

Tutaj na pierwszym miejscu mamy substancje, która może być komadogenna.. i niestety w moim przypadku taka się okazała. Po paru dniach pojawiło się więcej zaskórników, oraz 2 bolące, ropne stany zapalne na brodzie. Jednocześnie w innych partiach twarzy skóra wcale nie wyglądała zdrowo, ani nie była jakoś szczególnie nawilżona. Odstawiłam olejek na parę dni i stan cery się poprawił. Później znowu posmarowałam się olejkiem na noc kilka dni - niestety powtórka z rozrywki.

Na 2 miejscu w składzie mamy olej z nasion słonecznika... możnaby rzec, że to najtańszy naturalny olejek jaki może być... następnie olej migdałowy i wit. E - bardzo fajnie.

Na 5 miejscu składu już jest perfum... dlaczego tak wysoko?! prawda jest taka, że on może i uprzyjemnia korzystanie z produktu, ale na pewno nie służy dobrze skórze. Skoro widzimy go aż tutaj, to w jakiej ilości są składniki poniżej? Na pewno nie w dużej.

Składniki 6-12 - bardzo dobre olejki, oraz NNKT... super! choć niefajnie, że każdego z nich jest ich mniej niż perfumu.

Składniki 13-16 same środki zapachowe, które są na liście potencjalnych alergenów.

Oczywiście kartonik zdecydowanie większy niż sam olejek...

Zalety:
  • łatwo dostępny - praktycznie wszędzie
  • estetyczne opakowanie
  • odżywia skórę - nasyca ją witaminami, NNKT
  • natłuszcza i nieco zmiękcza skórę... zapewne nieco opóźnia starzenie się skóry, regeneruje/odmładza, lecz nie mam zmarszczek (chyba że od czasu do czasu z przesuszenia) ani nie cierpię na brak jędrności więc nie miał tutaj pola do popisu
  • minimalna ilość tego olejku ładnie nabłyszcza, odżywia i zmiękcza włosy - stosowałam zamiast jedwabiu. Trzeba jedynie uważać, żeby nie przesadzić z ilością i nie przetłuścić włosów.
Cechy neutralne:
  • na pewno trochę nawilża, ale dla mojej skóry jest to nawilżenie za słabe. Niestety nie ma opcji, żebym polegała wyłącznie na samym olejku, bo skóra po paru dniach robi mi się sucha i zaczyna się łuszczyć. Dodam, że u mnie jest tak z każdym olejem, który stosowałam. Jest to miły i pożyteczny dodatek, jednak mojej skórze niezbędne są kremy i emulsje
  • olejek jest dosyć tłusty, ale wchłania się nie najgorzej. Trzeba po prostu nakładać go bardzo mało i poczekać ok pół godziny. Rzez jasna do matu się nie wchłonie. Nie polecam jednak stosować na dzień, chyba że używacie podkładu mineralnego - wtedy jest OK.
Wady:
  • zapach jak dla mnie zbyt intensywny, bardzo mnie drażni... ale nie ma się co dziwić patrząc na koniec składu i miejsce, w którym znajduje się perfum
  • moim zdaniem wcale nie działa lepiej niż sam naturalny olej, np. migdałowy, a faszerujemy skórę składnikami niekoniecznie pożądanymi, które mogą powodować alergię
  • opakowanie nie do końca praktyczne... przydałby się dziubek, który ułatwiłby dozowanie. Zapomniałam zrobić zdjęcie tego co znajduje się pod nakrętką, ale na prawdę łatwo jest upaprać całą buteleczkę. 
  • pozapychał mi pory - pojawiło się więcej zaskórników i 2 stany zapalne na brodzie. Jestem pewna, że to jego sprawka.
  • przestałam go stosować, gdy po którejś aplikacji skóra twarzy mocno się zaróżowiła i zaczęła swędzieć. Na powiece zobaczyłam też ciemniejszą plamkę i mocno swędzącą krostkę (tak u mnie zaczyna się AZS). Umyłam więc twarz i odpuściłam sobie jego stosowanie. Zużyję pewnie do ciała i włosów.

Nie polecam tym którzy:
  • mają skłonności do zapychania cery - wtedy lepiej zainwestować w całkowicie naturalny olejek. Szczególnie polecam olejek z czarnuszki siewnej. Naturalne oleje nie zapychają, w przeciwieństwie do tych z dodatkami (patrz 1 miejsce w składzie tego olejku).
  • osobom ze skórą, która bardzo szybko ulega wysuszeniu. Ten olejek nie nawilży takiej skóry dostatecznie, niezbędne jej będą emolienty. Żaden (!) olej nie okaże się wystarczający przy tego typu skórze. Niestety wiem coś o tym.
  • osobom, które mają duże skłonności do alergii. Substancje zapachowe w tym kremie mogą silnie uczulać.
  • są bardzo wyczuleni na zapachy i często zapachowe kosmetyki okazują się być drażniące.

Dla kogo będzie dobry? Dla osób z normalną lub dojrzałą cerą, która nie jest wrażliwa i nie ma zbytnich skłonności do wysuszenia. Jednym słowem mało wymagającej.

Prawda jest taka, że niepotrzebnie dodali do niego tyle substancji zapachowych... olejek opiera się głównie na emoliencie i oleju słonecznikowym... a wypisane na opakowaniu są ekstra oleje, których jest mało.  Moim zdaniem ten produkt jest zrobiony bardzo tanim kosztem, a sprzedawany drogo (ok. 18 zł / 50 ml). Lepiej kupić sobie naturalny olejek bez substancji chemicznych i jeśli dla kogoś sam olej jest niewystarczający - wzbogacać nim ulubiony krem (mieszać palcem w zagłębieniu dłoni).




Na koniec dodam, że moja mama polubiła ten olejek i jest z niego zadowolona. Podoba się jej zapach i twierdzi, że ładnie nawilża i zmiękcza skórę, oraz że jest po nim gładka. Jak widać każdy reaguje inaczej.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pod recenzją wygładzającego kremu pod oczy Soraya, jak i kosmetyków firmy BingoSpa pojawiło się wiele komentarzy wychwalających i broniących te kosmetyki. Dlatego chcę zaznaczyć, że moje recenzje są moimi własnymi subiektywnymi odczuciami, które powstały podczas używania produktów. Jeśli krem przeznaczony specjalnie do stosowania w okolicy oczu powoduje pieczenie, łzawienie, zaczerwienienie oczu i spojówek, to wg mnie zasługuje na złą opinię. Co innego, gdyby to był krem po prostu do twarzy... Oczywiście zdaję sobie sprawę, że moja skóra jest bardzo bardzo bardzo wymagająca, więc te kosmetyki mogą komuś odpowiadać. Ja jednak znam takie, które mimo wysoko postawionej poprzeczki służą mi bardzo dobrze, więc aby hierarchia została zachowana, oceny przydzielam sprawiedliwie i zgodnie z prawdą. Bez taryfy ulgowej ;)

niedziela, 17 listopada 2013

Jedno się kończy, drugie się zaczyna... czyli denko i nowości :)

Jest już połowa miesiąca, na nawet 2 dni więcej... ale znalazłam chwilę, aby powyrzucać puste opakowania po kosmetykach, więc stwierdziłam, że zrobię na szybko takie bardzo późne denko :) ...no i pokażę Wam, co ostatnio kupiłam w sklepie Lawendowa Szafa.

Zacznijmy od denka:


kupie / nie wiem czy kupie / na pewno nie kupie

  • Żel pod prysznic Palmolive Aroma Therapy RECENZJA
  • Peeling Tutti FruttiRECENZJA
  • Tender Care OriflameRECENZJA - jest ok, ale ostatecznie opakowanie doprowadziło mnie na skraj rozpaczy
  • Pasta do zębów Aquafresh3 - bardzo lubie tą pastę, to już kolejne opakowanie i pewnie nie ostatnie
  • Dove szampon split ends - bez rewelacji, ale nie był zły. Moje włosy nawet go lubiły, skóra głowy trochę mniej
  • Dezodorant w kulce Rexona - uwielbiam dezodoranty Rexony, cenię za zapach i skuteczność
  • Serum kolagenowe BingoSpaRECENZJA (NIE NIE NIE NIE NIE!)
  • Corine de Farme  krem rozświetlającyRECENZJA (nie jest zły, ale nie kupię bo ostatnio znalazłam lepsze)
  • Zmywacz do paznokci ProGress - wysusza paznokcie, jest go za dużo wiec wsadzając palec łatwo się oblać.. no i gąbka za szybko się brudzi - jak dla mnie niewypał
  • Avon planet spa, maseczka peel-off lawenda i jaśmin - dno dna, nic nie pomaga, podrażnia i wysusza... jedyna zaleta jest taka, że ładnie pachnie.. ale w całości leci do kosza.
  • Zrób Sobie Krem - skwalan z oliwy, ekstrakt ujędrniający (używam robiąc kosmetyki dla mamy i sióstr), hydrolat z róży bułgarskiej - kupie ponownie.. no może poza hydrolatem, ale może znowu w gratisie dostane :)
  • Yves Rocher zielona herbata, woda toaletowa - kupiła go jeszcze moja siostra przed wyjazdem do anglii, wiec dostałam w spadku. zapach bardzo mi się podoba, ale niestety trwałość jest fatalna...
  • Perfum FM nr 23 - dosyć długo pachnie, możliwe, że kupie jeszcze kiedyś FM, ale inny zapach

Nowości w tym miesiącu:



Skorzystałam z promocji -15% na cały asortyment i darmowej wysyłki ;) Kupiłam:

  • Organiczna emulsja do powiek 35-50 lat - Babuszki Agafii
  • Baikal Herbals – tonik do twarzy nawilżający - do suchej i delikatnej skóry
  • Baikal Herbals - pianka do mycia twarzy - do wszystkich typów skóry
  • Baikal Herbals – krem odżywczy do twarzy na noc – do cery suchej i wrażliwej
  • Baikal Herbals – krem nawilżający do twarzy na dzień – do cery suchej i wrażliwej
  • Olej z orzeszków drzewa MAKADAMIA - 100% naturalny 50ml
  • Olej Kokosowy ZIMNOTŁOCZONY NIERAFINOWANY EFAVIT 200ml
  • ORGANIC SHOP Peeling do twarzy Brzoskwinia i Mango peeling enzymatyczny
  • Ochronna Pomadka Truskawkowa Deluxe, Noni Care 5 g
  • Organiczna maska do twarzy do 35 lat - Babuszki Agafii
  • ORGANIC SHOP Nawilżająca Maska do twarzy Aloes i Bambus

Zakupy z Rossmana / Natury / Drogerii Sekrety Urody:


Lakiery missX postanowiłam wypróbować z ciekawości.. czy faktycznie są takie dobre jak wszyscy piszą. Kupiłam w promocji w drogerii Sekret Urody

Pomadka Rimmen Kate Moss z promocji w drogerii Natura... 

Większość z tych kosmetyków już wypróbowałam i zdradzę Wam, że na ten moment nie żałuję ani jednej wydanej złotówki ;)

sobota, 16 listopada 2013

Rewelacyjny sposób na gładkie stopy - skarpetki Cosmabell FootPeel

Hej dziewczyny (a może i chłopaki? :> kto wie). Jakiś czas temu pisałam Wam, że otrzymałam do testów skarpetki Cosmabell Foot Peel - z kwasami do głębokiego złuszczania skóry stóp. Chodzi oczywiście o współpracę z firmą Cosmabell.

Zacznę od tego, że nie jestem zwolenniczką stóp. Oczywiście dbam o nie, ale to tylko z obowiązku. Gdy chodziłam do szkoły kosmetycznej, nauczycielka zajęć praktycznych (rzecz jasna kosmetyczka z wieloletnim stażem) powiedziała, że każda kosmetyczka ma zabiegi które bardzo lubi wykonywać i takie, których nienawidzi. Ja uwielbiałam wykonywać masaż twarzy, ona nie. Ona lubiła wykonywać pedicure, a ja czułam się chora na samą myśl. Nie lubię i tyle.

Tym bardziej dla mnie lepsze jest szybkie, intensywne rozwiązanie... niż częsta pielęgnacja.

Produkt zapakowany jest w zgrabne i estetyczne pudełko. Dostałam także ulotkę.
Na odwrocie pudełka znajdują się zapewnienia producenta, wyjaśnienie działania produktu oraz dokładny sposób użycia.
Dokładnie opisane zostały także przeciwwskazania do stosowania oraz skład. Zaskakująco wysoko w składzie znajduje się kolagen, ekstrakt z aloesu... mamy także parę innych ekstraktów, mocznik no i oczywiście kwasy. Są też inne, niegroźne składniki utrzymujące konsystencję.

W kartoniku znajdujemy szczelnie zamkniętą saszetkę, na której ponownie widzimy instrukcję obsługi. Przydatne, gdy ktoś już zdążył wyrzucić pudełko ;)


Po otwarciu opakowania ukazują się 2 skarpetki z grubej folii, oraz naklejki - paski samoprzylepne, umożliwiające dopasowanie skarpetek do rozmiaru stopy.

Żeby nałożyć skarpetki, należy otworzyć je odcinając kawałek wzdłuż niebieskiej linii. 

Po otwarciu natychmiast czuć zapach kwasu salicylowego... jeśli ktoś nie wie jak pachnie, to wystarczy powąchać spirytus salicylowy. Na szczęście stopy są daleko od nosa, więc po nałożeniu skarpetek zapachu w ogóle go nie czuć :)


Dzień 1 - poniedziałek




Zakładanie jest banalnie proste. Wymaga jedynie odrobiny uwagi, żeby nic ze środka nam się nie wylało. Oczywiście samoprzylepne paski są przydatne - należy ich użyć, żeby skarpetki były lepiej dopasowane.


Następnym krokiem jest oczywiście nałożenie grubych skarpetek, które będą utrzymywać temperaturę. Ja zdecydowałam się trzymać na stopach skarpetki 110 min.


Dzień 2 - wtorek

Po prostu zgodnie z instrukcją 10 min wymoczyłam stopy w misce z ciepłą wodą.


Dzień 3 - środa rano (przed pracą)

Jak widać stopy wyglądają jeszcze całkiem normalnie, choć odczuwam takie jakby ściągnięcie i lekkie wysuszenie skóry.


Na powyższym zdjęciu widać modzel - lekkie zażółcenie na stopie. Nie jest duży, ale jednak jest. Modzele powodują ból, uczucie pieczenia i palenia podczas chodzenia w twardych butach i na obcasach. Są efektem nadmiernego rogowacenia skóry na skutek częstego ucisku.

Dzień 3 - środa wieczorem (po pracy)

W pracy czułam, że coś się dzieje. Oczywiście nic nie bolało, nie swędziało... ale to co zobaczyłam ściągając wieczorem skarpetki przerosło moje oczekiwania... 

Postanowiłam wstawić mniejsze zdjęcia, do powiększenia dla osób o mocniejszych nerwach :)

Zdjęcia są robione tego samego wieczoru. Po prostu zdezynfekowałam nożyczki (ostrożności nigdy za wiele) i bardzo delikatnie usunęłam odklejony naskórek... Należy pamiętać, że niewolno odrywać skóry, która wciąż jeszcze jest przytwierdzona.

Dzień 4 - 9


Nie trudno zauważyć, że skóra najpóźniej złuszcza się w miejscu, gdzie jest najgrubsza. W pewnym momencie trochę zmartwiłam się, że skóra na piętach nie odejdzie... ale oczywiście okazało się, że wszystko ok :)

Jedyne, co troszkę mnie zasmuciło, to fakt, że produkt nie poradził sobie z nagniotkiem na środkowym palcu stopy. Jest on efektem noszenia buta, który w niefortunnym miejscu miał szew. 
Po lewej zdjęcie wykonane w dzień nałożenia skarpetek, po prawej w trakcie złuszczania. Widać wyraźnie, że skóra z nagniotka schodzi... ale dziś mija 13 dzień od użycia produktu, skóra jest gładka, już się nie łuszczy, a nagniotek pozostał - jakbym nic z nim nie robiła.

 Zalety:
  • sposób szybki, banalnie prosty i w zaciszu domowym
  • efekt jest niesamowity - stopy są idealnie gładkie, miękkie... nie miałam takich chyba odkąd nauczyłam się chodzić ;) gwarantuję, że takich efektów nie uzyskacie nawet po zabiegu pedicure w gabinecie kosmetycznym. Nie da się w tak dokładny sposób mechanicznie usunąć naskórka - zawsze będzie nieco poszarpany, czy w inny sposób uszkodzony. Jeden zabieg wystarczył aby modzel zniknął...  a pumeksem/tarką bym się zamęczyła, a efektu by nie było. Dodatkowym atutem jest to, że skóra złuszcza się także z palców.
  • bezpieczny i higieniczny - bez ryzyka skaleczenia, zainfekowania skóry, czy zarażenia w jakikolwiek sposób - zawsze przerażało mnie ścinanie skóry tzw. omegą, czyli specjalnym przyrządem z żyletką. Brrr!!! Pumeksy, tarki i szlifierki też nie należą do sposobów higienicznych ani przyjemnych.
  • efekt długo się utrzymuje - co prawda jestem świeżo 'po', ale z całą pewnością mogę stwierdzić, że wystarczy mi na bardzo długo... to po prostu czuć. Kwasy zawsze dają długotrwałe rezultaty - w przeciwieństwie do sposobów mechanicznych, które powodują coraz szybkie narastanie skóry (dlatego odchodzi się od ścinania skóry omegą lub wycinania skórek wokoło paznokci cęgami)
Uwagi:
  • mogą być za małe na męskie stopy - ja mam rozmiar stopy 40/41 (niestety) i powiedziałabym, że na mnie były na styk. 
  • niestety nie usunęły mojego nagniotka... ale zdaje sobie sprawę, że to ciężki orzech do zgryzienia. Może efekt byłby lepszy, gdybym ten palec lepiej usmarowała tymi kwasami lub trzymała je na stopach 10 min dłużej...
  • proces złuszczania trwał u mnie nieco dłużej niż jest napisane na opakowaniu. Od nałożenia skarpetek do ostatecznego wyglądu - ok. 9 dni.
  • proces złuszczania wygląda jak wygląda, wrażenia estetyczne trochę nieprzyjemne, ale warto, zdecydowanie :) ja po prostu przez tydzień spałam w skarpetkach - żeby jak najmniej na to patrzeć.

Jak dla mnie rewelacyjny produkt, który zagości u mnie jeszcze nie raz (pewnie na wiosnę) i szczerze Wam go polecam.

Jeśli macie na niego chrapkę - można go kupić na stronie producenta - Cosmabell.pl

Można go także wygrać na funpage na Facebooku, gdzie często organizowane są konkursy.



Ah... no mam nadzieje, że nikt akurat nie jadł :) długo zastanawiałam się, czy umieścić te zdjęcia, ale stwierdziłam że przecież trzeba jakoś udokumentować ich działanie :)