Kokosowy krem do ciała, a konkretnie do skóry suchej, skończył mi się już dosyć dawno, najwyższy czas by napisać o nim parę słów.
Opakowanie to dosyć standardowy plastikowy słoik i pojemności 500 ml. Pokrywka odkręcana nie sprawia żadnych problemów. Pod zakrętką oczywiście szczelnie zamknięte 'sreberko', dzięki czemu wiadomo, że nikt do kremu nie wkładał paluchów.
Taki słoik to całkiem fajne rozwiązanie, nie trzeba się męczyć wyciskając resztki, przecinać opakowania ani nic z tych rzeczy. Jednak lepiej sprawdza się w warunkach domowych, bo pół kilogramowy słój nie bardzo nadaje się w podróż ;)
Skład... no cóż, na pewno nie jest to kosmetyk z gatunku tych naturalnych, ale podoba mi się brak parafiny w składzie (nie przepadam za dziadostwem, a konkretnie gdy zmywam z siebie parafine i zaczynam się ślizgać w brodziku).
Z dobrych rzeczy dosyć wysoko w składzie znajduje się gliceryna, olej kokosowy. Pośrodku widać olej awokado. Bliżej końca znajduje się masło shea.
Są tutaj też parabeny, których ja jakoś specjalnie się nie boję.
Ogólnie, składowo - ani źle, ani dobrze.
Konsystencja jest raczej lekka, aczkolwiek śliska, lekko tłustawa... zapewne sprawka właśnie oleju kokosowego. Dobrze się rozprowadza, nie bieli skóry, szybko wchłania... i dzięki właśnie tej konsystencji jest wydajny.
ZAPACH... dla mnie to kwestia sporna. Niby jest kokosowy, ale bardzo delikatny, stonowany... czytałam, że sporo dziewczyn się nim zachwyca nawet nie przepadając za zapachem kokosa. Mnie on 'nie grzeje ani nie ziębi'. Jest po prostu neutalny. Spodziewałam się czegoś innego, a powodem pewnie było przyzwyczajenie do nierafinowanego oleju kokosowego który też posiadam. Krem pachnie zupełnie inaczej i pewnie stąd moje rozczarowanie.
A co z działaniem? Myślę że krem dobrze nawilża, a przy tym wygładza skórę. Stosowałam go raz dziennie, wieczorem po myciu i skóra była w naprawdę dobrym stanie.
Polecam wypróbować, bo krem jest bardzo OK, a cena naprawdę korzystna. W drogerii DM niecałe 3 euro, w polskich sklepach internetowych i na allegro można go kupić za jakieś 16 zł. Niestety nie da się stacjonarnie na terenie Polski... ale podejrzewam że większość osób zna kogoś kto co jakiś czas wybiera się do niemiec... zawsze można się ładnie uśmiechnąć i poprosić o małe zakupy ;)
Och uwielbiam wszystko co kokosowe:)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie jest mocno kokosowy, bo uwielbiam ten zapach:)
OdpowiedzUsuńZa powiada się ciekawie, chociaż nie jestem przekonana do zapachu kokosa, ale skoro twierdzisz, że jest dość neutralny to pewnie nie drażniłby nosa :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że zapach odbiega od tego co niby ma być czyli kokos:) jednak po przeczytaniu widzę, że dobrze nawilża:)
OdpowiedzUsuńNie lubię zapachu kokosów :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że nie ma parafiny, szczerze nigdy mi ona specjalnie nie przeszkadzała, ale ostatnio coraz częściej zauważam, że jednak ta tłusta warstewka mnie drażni. Także nie wiem jeszcze co niej myśleć, ale w sumie fajnie, że jej nie ma. Szkoda, że zapach to niekoniecznie to czego oczekiwałaś, ale dobrze że jednak w całokształcie się nie zawiodłaś :)
OdpowiedzUsuńU nas na straganie pod biedroną jesy balea :p
OdpowiedzUsuńUwielbiam zapach kokosu,szkoda,że ten nie jest taki intensywny :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Lubię produkty Balei, ale zapach kompletnie nie dla mnie ;-)
OdpowiedzUsuńNie trzeba zaraz do Niemiec, wystarczy tylko do Czech... a że mieszkam przy granicy, to krótki spacerek i jestem w DM. Ale dziwnym trafem jeszcze mnie tam nie było :)
OdpowiedzUsuńMam ten krem i mimo wielu ochów i achów, trochę mnie męczy... Nie wiem, może spodziewałam się czegoś szalonego, a to jak dla mnie zwykły nawilżać o miłym zapachu :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A