niedziela, 5 października 2014

Witajcie. Jakiś czas temu (a w zasadzie dawno temu...) sklep Grandi.pl po raz drugi przesłał mi produkt do testowania. Wcześniej pisałam Wam o mydłach mydlarskich z tego sklepu.

Tym razem mogłam wybrać sobie maseczkę i wybrałam francuską czerwoną glinkę illite w paście firmy Les Argiles Du Soleil - do skóry wrażliwej i zmęczonej.


Czerwona glinka illite w środowisku naturalnym występuje w pobliżu glinki żółtej i ma podobne do niej właściwości. Jest bogata w mikroelementy ale zawiera mniejszą ilość soli mineralnych niż np. zielona glinka montmorillonite. Jest więc łagodna dla skóry i idealnie sprawdzi się w pielęgnacji skóry wrażliwej. Swój kolor zawdzięcza dzięki obecności tlenków żelaza. Rozświetla i zmiękcza skórę oraz poprawia krążenie krwi. Polecana jest do kąpieli wyszczuplających. Szczególnie nadaje się do tonizowania, zmiękczania i udoskonalania struktury skóry. Glinka ta dobrze sprawdzi się w pielęgnacji cery zmęczonej. Poprawia koloryt skóry i stymuluje ją do regeneracji

Właściwości:
  • oczyszcza skórę
  • usuwa martwy naskórek
  • przywraca skórze blask
  • poprawia koloryt skóry
  • poprawia krążenie krwi
  • działa na skórę tonizująco
  • zmiękcza skórę
INCI: Aqua (Water), Illite (red clay)

Glinka zawiera naturalne minerały, oczyszczone mechanicznie, bez żadnych dodatków chemicznych, sztucznych barwników i nie jest sztucznie perfumowana (jest w 100% naturalna, suszona na słońcu, niejonizowana.


Do tej pory byłam wierna maseczkom w proszku. Bez znaczenia czy to algi, glinki czy jeszcze coś innego. Można do nich dodać nie tylko wodę ale także półprodukty, oleje itp. Prawda jest jednak taka, że przygotowanie ich wymaga odrobinę więcej czasu, czasami w pośpiechu ciężko jest zrobić odpowiednią ilość czy uzyskać idealną konsystencję. Poza tym trochę jest z tym babraniny.

Uważam, że taka maseczka jest świetną, gotową do użycia alternatywą. Wystarczy odkręcić, wycisnąć, rozsmarować i gotowe. Efekt? Taki sam jak w przypadku samodzielnego przygotowania maseczek w proszku. Konsystencja jest idealna, faktycznie jak pasta. Dzięki temu nic z twarzy nie spływa, dobrze się rozsmarowuje. Można użyć specjalnego pędzelka do nakładania maseczek, a można posłużyć się jedynie dłońmi - jak kto woli. Niestety podczas zmywania nieco się maże. Dobrym rozwiązaniem jest użycie specjalnej gąbeczki do twarzy. Ja użyłam mojej szmatki muślinowej. Nie popełniajcie tego błędu. Po pierwszym użyciu nie dało się jej doprać...

UWAGA! Nie powinno się dopuszczać do zastygania maseczki na twarzy. Taka zaschnięta skorupa nie dość, że nie działa (bo składniki już się nie wchłaniają), to jeszcze podrażnia skórę... najlepiej  co jakiś czas spryskiwać twarz wodą termalną, hydrolatem lub nawet samą wodą.

Mimo, że jest to produkt gotowy do użycia, to jednak skład pozostaje w pełni naturalny. Znajdziemy w nim jedynie wodę i glinkę. Brak konserwantów, co jest zaletą i wadą jednocześnie - nieco krótszy okres ważności. Nie ma co robić zapasów, a po zakupie lepiej konsekwentnie jej używać. 

a co z działaniem? W zasadzie pozostaje mi podpisać się rękami i nogami pod opisem producenta i jej właściwościami. Po zmyciu skóra jest o wiele gładsza, odprężona, miękka i ma ładniejszy koloryt. Zaobserwowałam także szybsze gojenie się wyprysków, zmniejszenie ilości zaskórników i zwężenie porów.

Wydajność? Bardzo na plus. Tubka 100 g kosztuje 15 zł i wystarcza na około 15 razy w przypadku nakładania na samą twarz grubszą warstwą. Nie jest to więc duży wydatek, a otrzymujemy kosmetyk naturalny, skuteczny i wygodny - co docenią osoby zabiegane.

Zarówno maseczkę czerwoną jak i zieloną, białą, różową, żółtą... możecie kupić w sklepie Grandi.pl

Skusicie się? :)

8 komentarze:

  1. Ja też zawsze uważałam, że w proszku są najlepsze. Potem dostałam w swoje łapki żółtą glinkę tej firmy i zauważyłam, że choć jest to taka "gorsza wersja" to używam ją znacznie częściej dzięki właśnie tej wygodzie użytkowania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam dokładnie tak samo :) też wolę sama coś ukręcić, ale w praktyce szybciej i łatwiej nałożyć coś gotowego

      Usuń
  2. Ja uwielbiam wszelkie glinki, ale rozrabiam je sama :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisz częściej! Uwielbiałam Twojego bloga i miałam nadzieję, że kiedyś pogadamy przy kawce albo czymś mocniejszym na blogerskim spotkaniu. Zawsze kupowałam kosmetyki w oparciu o Twoje recenzje i nigdy się nie zawiodłam, wróć do nas!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki za szczerość z tym 'uwielbiaŁAM' ;) staram się wrócić, ale ostatnio coś nie mam polotu. udało mi się dziś naskrobać recenzję, mam nadzieję że znowu mnie polubisz ;D

      Usuń
    2. No taka prawda, ja jestem z Gliwic i może nie jest to typowo śląskie miasto, ale zaprawdę Ci powiem jak to mówią po naszymu: opierdzielasz się dziołcha i to konkretnie! Ja już nawet zaliczyłam jedno spotkanie blogerów, stresowałam się że nie powiem ale pojechałam i myślałam, że kiedyś się gdzieś spotkamy :D

      Usuń
    3. no właśnie intensywnie pracowałam, dlatego nie pisałam ;P ale dobrze już, poprawie się. wsparcie mile widziane (p)

      Usuń
    4. Ooo właśnie co robiłaś?

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze (f)