środa, 19 czerwca 2013

Witajcie.

Kupiłam podkład mineralny ze sklepu kolorówka.com, a właściwie zestaw do zrobienia go w domu. Wybrałam opcję dla sery suchej/normalnej z tlenkiem pastelowym i dokupiłam puder perłowy, aby miał właściwości odżywcze. 
Ze sklepu ZSK dokupiłam hydrolizowane białka jedwabiu i keragenian, czyli silikon roślinny. Mam zamiar ukręcić sobie serum na końcówki włosów, oraz silikonową bazę pod podkład (którą pewnie będę używać zimą). Moja zniszczona skóra niestety potrzebuje powłoki, żeby woda z niej nie parowała. Tak samo z włosami - olejki im nie wystarczają. Wybrałam przesyłkę łączoną i czekam na kuriera.

Wczoraj natrafiłam w Internecie na program Dzień Dobry TVN dot. ręcznie robionych kosmetyków. Dermatolog wypowiada się w tej kwestii. Niestety, w moim odczuciu to, co mówi nie trzyma się kupy. 

Zapraszam do obejrzenia: 

Już jej pierwsze zdanie jest żenujące - "wszystko, co mamy z Ziemi jest ekologiczne, bo nie mamy tego z innych planet...". Pestycydy, ołów, modyfikacje genetyczne... super, ale czy poważnie tym wszystkim musimy się smarować? Dla mnie ekologiczne, to to, co daje nam sama matka natura bez ingerencji człowieka. Człowiek może zasadzić, ale naturalnie powstałe nasiona, na naturalnej ziemi i pozwolić im naturalnie rosnąć - tak jak wtedy, gdy byliśmy zdani na naturę. Zanim zaczeliśmy ją niszczyć z chęci zysku. Paradoksalnie niszczymy także samych siebie. Ta Pani chyba nie zna słowa "ekologiczne" i powinna poczytać słownik.

Słuchając tej dziwnej odpowiedzi momentalnie przypomniał mi się kawał:
Przychodzi policjant do księgarni i mówi: 
- Chciałbym kupić jakąś dobra książkę. 
Kasjerka: 
- To może zaproponuję panu książkę o logicznym myśleniu. 
- A jaka to książka??? 
- No to może ja panu podam przykład: Ma pan w domu akwarium??? 
- No mam! 
- Czyli lubi pan zwierzątka??? 
- No lubię. 
- Czyli jak zwierzątka to pewnie spacerki z pieskiem w parku??? 
- No tak! 
- No a jak spacerki to najchętniej z kobietą?? 
- No tak jak najbardziej:). 
- No widzi pan czyli nie jest pan pedałem!!! I to jest właśnie logiczne myślenie!!! 
- Wyśmienicie kupuję tę książkę!!! 
Wychodzi ze sklepu i spotyka kumpla. Ten go pyta: 
- TY co masz?? 
- A nic książkę o logicznym myśleniu. 
- A o co chodzi w niej??? 
- Zaraz ci wyjaśnię na przykładzie. Masz w domu akwarium??? 
- NIE 
- No to jesteś pedałem!!!

Mieszanie kosmetyków - proporcje. 
To jest kwestia kluczowa. Dozwolonych stężeń składników aktywnych należy bezwzględnie przestrzegać. Każdy z półproduktów ma stężenie, które można użyć w preparacie. Np chcemy zrobić 50 ml kremu, dozwolona ilość jakiegoś składnika np do 5%. Myślę, że proporcje każdy wyliczyć umie. 

Jeśli zdecydujecie się robić sobie kosmetyki, zdecydowanie polecam wagę jubilerską. Jest to wydatek ok. 20 zł z przesyłką, a zyskujemy dokładność, czyli bezpieczeństwo. W przypadku korzystania z wagi, potrzebujemy gęstości produktu/ciężaru nasypowego, który jest podany na stronie z półproduktem. Musimy przeliczyć ml na g, czyli gęstość*objętość. W przypadku wody gęstość wynosi 1, a więc 1 ml = 1 g.  Za mnie po odpowiednich ustawieniach wszystko liczy Exel - wystarczy, że wpiszę ile kremu chcę uzyskać :-) 

Myślę, że nie ma w tym nic skomplikowanego i przeciętnie ogarnięta osoba sobie z tym poradzi. Oczywiście należy także mieć papierki lakmusowe do sprawdzania pH, wiedzieć jakie składniki pasują do siebie, do jakiego pH i jak w razie czego je zmienić. Większość osób, które decydują się na robienie kosmetyków w domu posiada dużą wiedzę i zdaje sobie sprawę z tego, że nie można mieszać wszystkiego jak popadnie. Tym, którzy nie wiedzą (a biorą się za to) i/lub ogólnie inteligencją nie grzeszą, mogę powiedzieć jedno: jak to w życiu - za głupotę się płaci. Każdy błędy popełnia, kwestia tego czy się na nich uczymy. Najogólniej rzecz mówiąc - biorąc się za robienie smarowideł musisz faktycznie wiedzieć, co robisz! Jeśli tak jest to nie widzę przeciwwskazań. Jeśli nie wiesz co, z czym, jak i dlaczego, a chcesz zrobić krem - najpierw chłoń wiedzę.

Bezpieczeństwo, koncerny.
Kolejny temat - czy substancje kupowane w sklepach z półproduktami są bezpieczne. Tutaj można by się zastanawiać, ALE żyjemy w XXI wieku i nie sądzę, aby nikt tego nie kontrolował. Kosmetyki w sklepie może i mają atesty, ale wg norm, które zmieniają się raz na ileśtam lat. Moim zdaniem są to normy wygodne dla koncernów kosmetycznych i co za tym idzie dla Państwa, bo przecież sporo kasy idzie na jego konto. Obserwuję to co dzieje się na świecie i myślę, że to tylko marketing, nabijanie kasy. Skoro powstała moda na olej arganowy, to czemu by nie napisać wielkimi literami na opakowaniu, że produkt go zawiera? Przeciętny konsument nie zagłębia się w skład i nie wie, że owego oleju albo tam nie ma, albo jest za konserwantami, czyli w śladowych ilościach. Nie bez powodu kremy "domowe" tak wielu osobom bardziej odpowiadają. Niemniej kwestie bezpieczeństwa każdy w tym temacie odbierze inaczej.

Dermatolog w filmie wspomniał też, że rynek kosmetyczny eliminuje to, co okazało się być szkodliwe... po ilu latach? Ile alergii i innych dolegliwości musiały wywołać, aby je wycofano? Mamy ufać koncernom kosmetycznym i farmaceutycznym, czy naszej intuicji, myśleniu i pragnieniu życia zdrowo, wyrwania się z ram zakłamania i dążenia do zysku przez ogromne koncerny oraz instytucje?
Hmm... a może mamy ufać dermatologowi, który podczas wizyty zapisuje na wszystko sterydy (które w ogólnym rozrachunku nie pomagają, a są mega szkodliwe, ale to już inna kwestia), lub wyciąga z szuflady ulotkę firmy dermokosmetycznej z którą współpracuje dla kasy? Zdarzyło mi się to parę razy. Idziemy do apteki, ufając lekarzowi. Okazuje się, że wydajemy kupę kasy na kosmetyk, który nie pomaga/szkodzi/możemy kupić taniej identyczny innej firmy. 

W dzisiejszych czasach nie ma idealnych rozwiązań, coś jednak musimy wybrać. Wybór mamy taki jak w polityce - zły, gorszy lub najgorszy.

Słodka roślina - stevia.
Jest pewna roślina, wielokrotnie słodsza od cukru. Nie ma przy tym kalorii, nie jest chemiczna ani szkodliwa,  dowiedziono wręcz, że leczy wiele schorzeń (w tym cukrzycę!!). Ta roślina nazywa się Stevia. Spokojnie mogłaby zastąpić cukier, czyli białą śmierć. Dlaczego więc nie znajdziemy jej w sklepie? Bo koncerny cukiernicze, farmaceutyczne itp dużo by na tym straciły. Jednocześnie mają tyle kasy, że władają światem i nie dopuszczą do takiej sytuacji.
Dla wyjaśnienia - kupowałam Stevię jeszcze, gdy nie była dopuszczona do sprzedaży spożywczej. Można było ją kupić, jako środek do płukania jamy ustnej (bo leczy próchnicę!). Teraz można (w teorii) ją sprzedawać i wykorzystywać w celach spożywczych. W Ameryce produkują colę light stevit, słodzoną stevią zamiast aspartamem. W Polsce może doczekamy się takiej zmiany za jakieś 10 lat (albo i nie). Więcej o stevii np. TUTAJ

Na marginesie - ogólnie kieruję się paroma zasadami:
Większość rzeczy na jedno pomaga, a na drugie szkodzi. 
Nie można popadać w paranoję. 
Wszystko szkodzi w niedoborze i nadmiarze i całe życie, w każdej kwestii, trzeba zachowywać umiar.
Ucz się na błędach (nie tylko swoich).

Wiem, że dużo napisałam, ale ostatnio bulwersuje mnie wiele rzeczy i odczuwam chęć podzielenia się z kimś swoimi przemyśleniami... Ciekawa jestem, czy ktoś myśli podobnie. Może uda się komuś to przeczytać :-)

Napisałam też całkiem sporo o tym, co myślę na temat SLSów, parabenów, parafiny i innych substancji na temat których jest głośno... ale te informacje zamieszcze innym razem :-)

Co o tym wszystkim myślicie? Chętnie poznam Wasze zdanie.

17 komentarze:

  1. co do stevi-kupiłam sobie ostatnio w sklepie zielarskim za 16 zł a identyczne opakowanie w carefour było za 10 zl-niezłe przebicie na cenie... ja użyłam ją do sernika i kilku innych potraw. niestety nie smakuje mi:( pozostawia taki dziwny posmak w ustach, nawet nie wiem jak to opisać;) ale np dodają ją do jogurtów twist i one mi odpowiadają więc nie wiem co jest nie tak...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stevia jest w wielu "formułach". Można ją kupić w proszku, w tabletkach, w syropie, koncentracie.. można kupić taką, która nie ma tego zielastego posmaku. Różnica jest taka, że zawiera inne domieszki. Myślę, że i tak jest to lepsza opcja niż cukier i rakotwórcze słodziki. Ja teraz rozważam zakup rośliny stevii - można urwać liść i wsadzić do herbaty :) jest to kwestia przyzwyczajenia, tak jak inne nawyki żywieniowe. dobrze jest je zmienić, przyzwyczaić się.... wyjdzie na zdrowie.

      Usuń
  2. niestety ale teraz trzeba uważać i sprawdzać wszystko co się kupuje .. nawet lody są sztuczne i nie mają już sobie nic co miały lody 15 lat temu ;/ temat rzeka...

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz świętą rację, że w tym wszystkim chodzi tylko o KASĘ! Mam wręcz wrażenie, że niektóre produkty powoli nam szkodzą żebyśmy kupowali inne, które mają nas ratować (i szkodzić na co innego) i tak w kółko.

    Chciałabym zacząć robić swoje kosmetyki, ale dopiero gromadzę informacje, a najbardziej lubię czytać Twojego bloga. Piszesz w przystępny sposób i zgadzam się z Tobą w bardzo wielu kwestiach. Nie mogę się doczekać tego wpisu o parabenach, bo sama nie wiem co o tym myśleć! Wydaje mi się, że to kolejny chwyt marketingowy. Kiedyś był "krem z dodatkiem...", teraz jest "krem bez dodatku...". Bardzo chciałabym znać Twoją opinię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miło, że lubisz czytać moje wypociny :-) marketing, a właściwie kasa zawładnęła światem i nic innego się nie liczy. szczerze mówiąc z przerażeniem patrzę w przyszłość... mdli mnie od tych wszystkich reklam i zakłamania. jakby tego było mało pracuję w marketingu i znam sprawę od podszewki. właśnie dlatego tak mnie to wkurza. zmienie pracę dopiero jak wyjadę za granicę. Polskie realia nie stwarzają takiej możliwości.

      Usuń
  4. Aaa stevię polecała mi ciocia. Nie wiedziałam wówczas co to jest. Myślałam, że kolejny słodzik i mówiła mi, że jest o wiele zdrowsza i pije tylko ze stevią a nie z cukrem.

    OdpowiedzUsuń
  5. nie robiłam sama kosmetyków,ale pewnie spróbuję niedługo

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawe, jakby wyglądały te programy w TV, gdyby ich reklamodawcami nie były te firmy, co są tylko sklepy z półproduktami... ;-)))

    To samo dotyczy prasy kolorowej. :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajne informacje,niestety takie czasy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo ciekawie u Ciebie, będę stałą czytelniczką. :) Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. No ja niestety już nie raz i nie dwa miałam wrażenie, że dermatolog nie zawsze mówi z sensem ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mieszanie kosmetyków we własnym zakresie troszkę mnie przeraża... nie odważyłabym się ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobrnęłam do końca:)nie wiedziałam, że Stevia jest tak dobra:)
    Zgadzam się z Tobą w zupełności, ogólnie to jest tak,że każda z firm stawia na biznes i zarobek.

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj ja się boję eksperymentować. Ale często czytam posty na temat mieszania kosmetyków. Może kiedyś się odważę. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Witam serdecznie,

    Jestem ciekawa czy ten post jeszcze dziala. Mam pare pytan do wlascicielki tego postu. Jesli bylaby taka mozliwosc prosze o kontakt na maila kbjp88@wp.pl

    Pozdrawiam
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja zawsze dwa razy wszystko sprawdzam, jak robię w domu kosmetyki, żeby przez swoją nieopatrzność nie zrobić samej sobie krzywdy :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze (f)