Wczoraj byłam na całodniowym spływie kajakowym na Brdzie (od Woziwody do Świtu). Mieliśmy w planach popłynąć dalej, 36 km, ale nie mieliśmy już siły. Skończyliśmy po 26 km. Wszystko fajnie, ale o mały włos ta wyprawa skończyłaby się baaardzo źle. Pełno obalonych drzew w poprzek mocnego nurtu. Niestety, w efekcie wywrotki straciłam okulary (nowe, bezniklowe, ok. 500 zl), które nie wiem jakim cudem wypadły z plecaka i zamoczyłam komórkę, która była zabezpieczona. W tej chwili siedzę w soczewkach, dzięki czemu coś widzę i suszę komórkę, ale nie wiem co z tego będzie. Nie mam czym robić zdjęć, więc ogłaszam chwilową przerwę (chyba że coś wymyśle, np pożyczę jakiś aparat).
Poza tymi "szczegółami" mogę powiedzieć, że było fajnie. Dobrze, że wszyscy wrócili do domu...
Zazdroszczę spływu.! Byłam na takim tylko raz.!
OdpowiedzUsuńhttp://klaudussia-hehe.blogspot.com/
Jeszcze nigdy nie byłam na spływie. Czekam, aż Twój telefon "odżyje" ;)
OdpowiedzUsuńAuć. Utrata okularów musi boleć. Mam nadzieję, że telefon odżyje.
OdpowiedzUsuńmój mąż nosi okulary i wiem ile takie mogą kosztować ....ale najważniejsze, że Wam się nic nie stało i wszyscy wrócili cali i zdrowi
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na konkurs pasjekaroliny.blogspot.com/2013/07/konkurs.html
OdpowiedzUsuńuuu szkoda tych okularów :/ a drzewa faktycznie mogły zakończyć waszą wyprawę w bardzo zły sposób :/
OdpowiedzUsuńFajnie tak poplywac sobie;) dobrze ze nic sie nie stało wam ale zawsze to jakaś przygoda;)
OdpowiedzUsuńdaj chłopakowi telefon, niech ci rozkręci i wysuszy. mi kiedyś też tak zalało i nie działał przez tydzień, a po suszeniu wystartował :)
OdpowiedzUsuńps. też miałam jechać na kajak w niedzielę, ale był odpust na wsi i trzeba było iść na zabawę (nie umiem się przekonać do tych zabaw ale próbuję jak mogę...). okularów szkoda :(
OdpowiedzUsuń